Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dostrzegła go i posłała mu spojrzenie mówiące "mogłeś mnie obudzić pierdoło!"
Offline
Ten był zajęty przyglądaniem się wszystkim z osobna, szczególnie długo spoglądał na dowódców. Zaraz rozpoczęto liczenie obecnych.
- Jeden więcej! Co to ma być?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Przełknęła ślinę i spojrzała na Ducha znacząco.
- To mój przyjaciel dowódco. Pragnął dołączyć i służyć Zaćmieniu.
Wydukała wychodząc przed szereg. Modliła się gdzieś w głębi, byle tylko nic się nie wydało. Jeszcze by tego brakowało.
Offline
Ten także wyszedł, stanął obok ciebie. Dowódca popatrzył na was niechętnie.
- Turianin? W Zaćmieniu? Macie swoje Błękitne Słońca.
- Nie podobały mi się ich metody.
- A mi twoje knucie, pewnie jesteś szpiegiem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Spojrzała na dowódcę z chłodem i podeszła nieco bliżej.
- To może zgłoszę do Arii, że odmawiasz chętnemu dołączenia? Wiesz, że nie spodoba się jej to. Jest za tym, by było nas jak najwięcej. Więc sądzę, że nie byłoby dobrym denerwowanie jej prawda? Do tego jeden więcej to nie jest chyba jakoś specjalnie duży balast? Mnie też przygarnęliście więc nie odmawiaj tego memu przyjacielowi.
Parsknęła pod nosem.
Offline
- Jeszcze dyskutujesz?! Na ziemię i pięćdziesiąt pompek! Twój przyjaciel i reszta obsady ci w tym pomogą! A za próbę zastraszenia przełożonego dostajesz tydzień patroli bojowych na pograniczu z Błękitnymi!!!
Wykrzyczał ci prosto w twarz.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
O to chodziło, dostęp w razie czego dla wsparcia i ekipy Ducha. Uniosła wzrok na "przyjaciela" dając znak, że w razie czego ma bezpieczną drogę. Na darcie się dowódcy uśmiechnęła się zadziornie i zaczęła robić pompki nie pięćdziesiąt a sześćdziesiąt. Gdy skończyła podniosła się i wyprostowała. Duch miał wolną rękę, wejście i możliwość patrolu podczas jej patroli bojowych.
Offline
Oddział powoli się podnosił z podłogi po pompkach w pełnym rynsztunku bojowym. Wszyscy momentalnie Cię znienawidzili.
- Oddział, rozejść się obowiązków. Nowy, idziesz na bramę. A wywrotowca sekcja C odprowadzi na miejsce, i wróci do swoich obowiązków.
Zaraz obok ciebie stanęły cztery osoby.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Westchnęła pod nosem i spojrzała na dowódcę z równą niechęcią co cała ekipa na nią. Gdy w końcu czterech ludzików stanęło obok niej uniosła brew. No serio? Aż tylu? Po cholerę, przecież dwoje by starczyło w zupełności. No ale, nie miała wyjścia spojrzała tylko obojętnie na pozostałych i skierowała się na pogranicze.
Offline
Zostałaś doprowadzona do pasa ziemi niczyjej, ledwo kilka metrów dalej przechadzali się turianie w pancerzach z barwami Błękitnych Słońc. Zostałaś sama, sekcja C ruszyła w drogę powrotną.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Gdy jej "klawisze" zniknęli jej z oczu usiadła sobie i po prostu siedziała. Miała nadzieję, że Duch ogarnie sprawę jak najszybciej. Nie miała zamiaru kwitnąć w tym miejscu przez tydzień!
Offline
Nie działo się nic nadzwyczajnego, jedynie strażnicy po przeciwnej stronie wykazywali wielką ochotę odstrzelenia Cię.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Bacznie obserwowała otoczenie. Przysiadła nieco w oddali zastanawiając się co ma ze sobą zrobić. Powolnym krokiem w końcu się ruszyła z miejsca i skierowała się przed siebie.
Offline
Przekroczyłaś pas ziemi niczyjej, strażnicy Błękitnych zerwali bron z pleców, i rozbiegli się po okolicy w poszukiwaniu osłon.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wycofała się zaraz kierując w przeciwną stronę jakby nigdy nic. W końcu nie miała zamiaru siedzieć i patrolować. Miała dać mu dojście do dowódców, dała więc na tym się kończy jej rola. Dla tego skierowała się w przeciwną stronę z dala od miejsca gdzie miała patrolować. Dezercja? Nie, po prostu spacerek by sprawdzić stan posiadania przeciwnika? Czort jeden wie co kierowało młodą Vici. Może samotność? Może miała dość traktowania jakby była gorszego sortu? W końcu była Ziemianką a one nie poddają się tak łatwo, to raz dwa nie pozwalają sobą pomiatać.
Offline
Ruszyłaś w rejony zajmowane przez Zaćmienie. Mieszkańcy zajmowali się sobą, ale niektórzy z szacunkiem ustępowali ci drogi. Po drodze napotkałaś dwa patrole wewnętrzne.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Postanowiła, że najwyższy czas zając się sobą i swoimi spawami. Nic tutaj po niej. Wracała powoli tam skąd została odesłana by po chwili gdy nikt nie widział wślizgnąć się do budynku gdzie miała swoja pryczę w raz z pozostałymi członkami. Uznała,że się nie nadaje do Zaćmienia, popadła w dołek? Zaczęła się załamywać? Wszystko możliwe. Musiała jakoś odreagować wiedziała jak, jednak najpierw musiała pozbyć się broni by nie rzucać się za bardzo w oczy. Zmienić ubiór i po prostu zabawić się.
Offline
- Nie takiej pomocy od ciebie oczekiwałem.
Odezwał się Duch siedzący w najciemniejszym kącie pomieszczenia. Mogłaś go zobaczyć, gdy włączył omni-klucz i odpalił nim papierosa trzymanego już w ustach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Odwróciła się w jego stronę z mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
- A oczekiwałeś, że wykonam za Ciebie wyroki na dowódcach? Miałam Cię wprowadzić do obozu. Jesteś, reszta należy do Ciebie, nie do mnie. Ja swoje zrobiłam, inaczej byś się tutaj nie dostał nie zapominaj o tym. Pamiętaj mija pierwsza doba. Jutro mnie tutaj niema. Gdy zrobisz swoje domyślą się, że ich zdradziłam, myślisz że puszczą mi to płazem? Wolę zabrać manatki już teraz niż czekać na stryczek.
Parsknęła pod nosem zbierając najważniejsze rzeczy.
- Nie sądzę, byś mi jakoś pomógł gdyby doszło do ostateczności.
Wzruszyła ramionami wpatrując się w niego zdecydowanym wzrokiem.
Offline
- Oczekiwałem, że po cichu wprowadzisz mnie do obozu, a potem pod byle pretekstem zabierzesz na większy posterunek. Zamiast tego cały oddział został dzisiaj styrany, ja się tu chowam a ty zostałaś rzucona na pogranicze. Szpieg z ciebie żaden, zamiast pomocy mam dodatkowe problemy. Łatwiej by mi poszło, jakbym zrobił to sam i po swojemu.
Podniósł się, i jak stał, skierował się do drzwi.
- Zaraz narobię takiego burdelu, że głowa mała. Spadaj stąd, póki jeszcze możesz.
I wyszedł szybkim krokiem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wściekła nic nie powiedziała, pod nosem tylko wyzwała go jak tylko mogła. Pieprzeni faceci...rozłóż nogi a będzie dobrze a rano nawet imienia nie zapamiętają. A ten...nawet najlepsza dziwka by mu nie dogodziła.
- Jak to Twoje podziękowania to wsadź sobie je gdzieś.
Parsknęła i wyszła łypiąc okiem na wychodzącego Ducha. Była wściekła, głodna i zmęczona miała chęci zniknąć raz na zawsze.
Offline
Przebił omniostrzem wartownika stojące przy drzwiach na wylot, wszedł do zbrojowni zaraz wyszedł z masą granatów w ręce. Kilka wrzucił do środka, pozostałe zaczął rozrzucąc po posterunku. Potem nonszalanckim krokiem udał się za umocnienie między bramą a głównym placem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zabrała manatki i czym prędzej zniknęła kierując się przed siebie. Przed wyjściem jednak zgarnęła swoją broń, dla bezpieczeństwa skoro Duch kazał jej się zmywać. Zaraz potem usłyszała wybuchy granatów. Uśmiechnęła się pod nosem.
Offline
Odgłosy wybuchów i strzałów było słychać jeszcze długo po tym, jak się oddaliłaś. Szłaś w stronę na rynek obok dolnego wejścia do Zaświatów.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Niebieska asari musiała dać sobie "w żyłę", że nie zauważyła iż Vici zniknęła jej z oczu. Chciała zapytać pierwszego lepszego chłopa czy widział dziewczynę ale się powstrzymała widząc ich stan. T'esri nie wiedziała co robić, ale nie bój nic ona coś wykombinuje.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Impreza rozkręcała się już coraz bardziej, pojawiały się tłumy w Zaświatach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Ludzi było coraz więcej i więcej, więc dołączyła do zabawy na razie nie przejmując się zaginięciem Victorii.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Wszyscy tańczyli i pili. Niekoniecznie w tej kolejności. Nastroje były bardzo dobrze, nawet strażnicy trochę popijali.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Widać, że imprezka trwała w najlepsze, tylko co teraz miała począć, no nic na razie odstawiła swoje harce i napiła się czegoś.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
W dłoń wpadła ci lokalna wódka mogąca powalić nawet kroganina.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wypiłam trunek, który mi wpadł w rączki.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Mało ci przełyku nie wypaliło, aż oczy szczypały. Nie wiadomo, pić to, czy wlać do baku.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Mocne. Może aż zbytnio mocne - pomyślałam i odstawiłam kieliszek tego trunku, bo myślałam, że mi zaraz oczy wyjdą z orbit. Chciałam się jakoś może poruszać.
-To nie był chyba najlepszy pomysł - stwierdziłam i zastanowiłam się, gdzie by tu pójść skoro i tak Aria mnie nie chce, może na jakąś misję pójdę albo co.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Twoi towarzysz nadal spali pod stołem zalani w trupa, w lokalu też nikt nie wydawał się przejmować obowiązkami zawodowymi.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Cichuteńko wymknęłam się by podejść do stolika by przejrzeć mój Omni-klucz oraz by sprawdzić Leksykon.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Leksykon wyświetlił wszystkie informacje, jakie tylko cała Droga Mleczna zgromadziła na temat wszystkiego, co się znajduje w galaktyce.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Przeszła do "zakładki" Projekt Tygiel, by dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Leksykon pokazywał, że taka podstrona nie istnieje.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
-Hm, to może tak - rzekła i wklepała Proteanie.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Wyświetliło kilkanaście stron ze wszystkimi informacjami, jakie rasy zebrały o tej dawno wymarłej rasie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wklepała "Proteanie jako rasa" chciała się dowiedzieć co nieco o tych stworzonkach.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Extranet wypluł standardowy tekst:
Proteanie to zaawansowana technologicznie wymarła rasa, której cywilizacja w tajemniczych upadła 50 tysięcy lat temu. Byli jedyną znaną rasą z tamtego okresu zdolną do podróży międzygwiezdnych. Ich ogromne imperium rozciągało się na całą galaktykę, jednak nie wiadomo o nich zbyt wiele. Pomimo upływu czasu zachowały się ruiny, artefakty oraz technologia protean, czasem udaje się nawet napotkać działające urządzenia.
Powszechnie uważa się, że to właśnie oni wybudowali Cytadelę, Przekaźniki Masy oraz opracowali technologię potrzebną do wytwarzania i manipulowania Polami Masy. To właśnie na ich osiągnięciach opiera się technologia większości ras galaktyki.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Dowiedziała się już co nieco o Proteanach, więc wyłączyła urządzenia i udała się do wyjścia z Zaświatów
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Przed wejściem stała spora kolejka a stary bramkarz, elkor, nikogo nie wpuszczał do środka.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
-Tłum spory - rzuciłam pod nosem i udałam się do doków
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Były w całości zastawione przez okręty i statki, część maszyn była e trakcie przemalowywania z barw Cerberusa na lokalnych gangów.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podeszłam do pierwszej lepszej osoby i zapytałam się o to jak się mogę dostać na Cytadelę
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
- Może ktoś będzie urządzać przemyt, nie mamy regularnych lotów. Tutaj nie ma służby cywilej - Osoba wzruszyła ramionami.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
-Jak miło - parsknęła pod nosem Asari. No cóż będzie musiała poczekać na jakiś transport. Chciała się udać na Cytadelę w celu kupienia sobie czegoś.
Mets da main, descend-là, au dessous de mon coeur
gg 53887240
Offline
Promy oraz większe jednostki co raz wychodziły w przestrzeń i wlatywały w doki stacji.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
[ Wygenerowano w 0.365 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 7.25 MB (Maksimum: 7.76 MB) ]