Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Rozglądała się w dalszym ciągu, oczy w końcu powinny się przyzwyczaić do półmroku jaki kształtował się dookoła w postaci zetknięcia poświaty omni-klucza z ciemnością.
Kiepska sytuacja.
Poczęła się rozglądać za źródłem lepszego światła.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Idąc tak przez ciemność w coś kopnęłaś. Kiedy przedmiot przesunął się po podłodze i wpadł w światło omni-klucza zauważyłaś, że to Maska Pośmiertna. W idealnym stanie, bez zadrapań, rys i malunków. Jakby ktoś przyniósł ją tu prosto z fabryki i zostawił. Gdy przechodziłaś blisko ściany zauważyłaś czerwone drzwi chowane w podłodze, do połowy były zasunięte.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche kopnąwszy w bliżej nieokreślony przedmiot - przyjrzała mu się bliżej. Maska Pośmiertna wysokiej jakości zostawiona tak znikąd na polu walki. To mogło być podejrzane ale takich rzeczy nie pozostawia się dla innych wrogów.
Wzięła dar od losu i upewniwszy się, że w środku nic nie ma - założyła hełm na głowę sprawdzając czy pasuje.
Następna ciekawością były czerwone drzwi. Szeregowa podeszła do nich i spróbowała je odsunąć.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Maska była bezpieczna i czysta. Nikt jej wcześniej nie nosił. Drzwi przy mocniejszym pchnięciu się schowały ze zgrzytem. Za nimi w ciemnym i małym pomieszczeniu stał generator. Nie paliły się na nim nawet kontrolki, pomieszczenie samo w sobie też było już chłodne.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Pewnym krokiem zeszła po schodach aby zobaczyć czy poza generatorem w pomieszczeniu nie znajduję się nic innego.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Poza generatorem stała tam jeszcze konsola. Teraz wyłączona przez brak zasilania. Gdzieś w oddali nastąpiło potężne uderzenie i wszystko zadrżało w posadach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Idź wysadź wieżowiec. Dać pierwszej lepszej osobie ładunki wybuchowe i kazać wysadzić taką konstrukcję, debilizm do potęgi.
Poczęła rozglądać się wzrokiem po panelu po czym pogrzebała w swoim omni-kluczu.
Latarka jest. Jak pięknie, szkoda, że wcześniej byłam nieświadoma.
Prychnęła i włączyła latarkę po czym rozejrzała się ostatni raz po pomieszczeniu i wyszła z niego. Zaś następnie mając do dyspozycji więcej światła rozejrzała się za kolumnami na tymże poziomie.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Pomieszczenie było czyste i wyjątkowo puste, poza generatorem zajmującym większość miejsca nie było tam nic. Silne światło wyłapało mnóstwo kolumn na parkingu. Wszystkie wyglądały tak samo i były w równych odstępach. Ponownie gdzieś doszło do potężnego wybuchu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Rzuciła spojrzeniem po otaczającym ją parkingu a następnie podjęła pierwsze kroki w sprawie wysadzenia wieżowca. Podeszła do jednej z kolumn i ściągnęła plecak a następnie otworzyła go chcąc się dowiedzieć jakie materiały wybuchowe posiada.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Dostałaś jakieś typowe wyposażenie dla jednostek marines w Przymierzu. Plecak był nimi wypełniony po brzegi. W osobnej kieszeni miałaś zapalniki zdalne i czasowe.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wyciągnęła jeden z ładunków a także zapalników i zaczepiła ładunek do jednej z kolumn. Uczyniwszy to wstała i wzięła kilka ładunków po czym zaczepiła je kolejno pod następne kolumny oraz zsynchronizowała z zapalnikiem zdalnym.
To chyba powinno wystarczyć na wstępny wybuch.
Oceniła swoją pracę szukając wzrokiem wejścia na wyższy poziom.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Kilkanaście kolumn było już zaminowanych i gotowych do wysadzenia. W świetle latarki nie dostrzegłaś schodów pomiędzy samochodami. Nastąpiła kolejna seria wstrząsów.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podeszła do plecaka i zapiąwszy go zarzuciła na plecy. Wstała i wykorzystując fakt, że posiada teraz lżejszy ekwipunek - szybkim tempem wyszła z parkingu podziemnego. Wyłączając latarkę przy końcu tunelu.
Ostatnio edytowany przez Mari (2016-02-12 17:29:38)
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Kiedy wyszłaś to zauważyłaś, ze większość wysokich budynków zostało wysadzonych w koło miasta aby zasypać drogi wylotowe i stworzyć swoistą strefę zamkniętą do odławiania cywilów i transportowania ich do laboratoriów Cerberusa.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Sytuacja była dość interesująca. Blanche oddała kilka sekund swojego cennego jak kredyty czasu aby podziwiać widok tychże zniszczeń. Budził on w niej dość silne emocje. Takie piękno uzyskane za pomocą destrukcji.
Kiedy skończyła swoją pseudo obserwację - obróciła się i udała szybkim tempem do budynku trzymając twardo swój karabin snajperski.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
W mieście już ucichło, nikt więcej nie podejmował walk. Radio także rzadko się odzywało. Teraz już tylko promy latały po okolicy wynosząc porwanych cywilów na okręty stacjonujące na orbicie planety. Parter budynku został był całkiem zdewastowany.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Położyła swój plecak na grunt a następnie otworzywszy go poczęła rozstawiać miny na kolumnach.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Po obłożeniu większości kolumn minami nie miałaś przy sobie już nic z materiałów wybuchowych. Jakiś prom podleciał na plac.
- Pośpiesz się, kończ zakładanie i wskakuj na pokład!
Centurion pomachał do ciebie z wnętrza pojazdu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche błyskawicznie przyśpieszyła zakładanie ładunków, kiedy to uczyniła wyjęła detonator i zsynchronizowała go z wybuchowymi materiałami po czym zabrała plecak prędko go zapiąwszy a także wnet zarzuciwszy na plecy.
Chyba powinno zadziałać z powietrza...
Pobiegła szybkim tempem do promu wykorzystując fakt, że plecak był pozbawiony ciężkości balastu i wsiadła na niego trzymając w dłoni detonator.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Jeszcze zanim dobrze usiadłaś pilot poderwał maszynę i wzlatując ponad dachy leciał w stronę miejsca gdzie się wcześniej ukrywaliście.
- Detonuj.
Centurion cały czas pozostawiał otwarte drzwi żeby zobaczyć jakie będą zniszczenia.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Nadeszła wiekopomna chwila, w której to Blanche mogła zobaczyć swoje dzieło zniszczenia. Jako, że czas nagli, a detonator jednak posiada swój zasięg działania to kobieta zachichotała cicho słysząc komendę Centuriona i pociągnęła za spust od detonatora śmiejąc się pod nosem. Podziwiała wieżowiec trzymając się bocznej ściany promu.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Zaraz po wciśnięciu detonatora z podziemnego parkingu i parteru wydobył się blask. Chwilę później w ogromnym huku wieżowiec zapadł się niemal pod siebie rozrzucając kawałki betonu dookoła. Fala uderzeniowa dotarła nawet tutaj i zachwiała promem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Źrenice Blanche wskutek natężenia dynamiki rozszerzyła się. Kobieta była zadowolona z efektu jej pracy, eksplozja była pierwszej klasy według jej mniemań przez co nań jej twarzy pojawił się uśmieszek. Stała oparta o ścianę promu jeszcze chwilę podziwiając.
Replay! Replay!
Powtarzała sobie w myślach czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Prom wylądował na placu gdzie wszystko się zaczęło. Centurion wyszedł jako pierwszy i zaczął wszystkich przywoływać do siebie. Większość osób była z twojego oddziału, wszyscy ustawili się w kupie nie mając już siły na trzymanie się protokołów.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche wyszła z promu i ustawiła się gdzieś na uboczu gromady.
Skoro inni nie przestrzegają protokołu to ona nie ma zamiaru być świętym żołnierzem, który będzie w takich sytuacjach męczył innych. Kobieta wykorzystała czas aby przyjrzeć się dokładnie członkom swojego oddziału.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Wszyscy mieli jednakowe pancerze i hełmy. Niewiele mogłaś zobaczyć, budowa ciała była niemal taka sama u każdego przez noszony pancerz. Pełny hełm całkowicie zasłaniał twarze. Oficer zaczął swoją mowę.
- Żołnierze! Odwaliliście tu kawał dobrej roboty. Cerberus jest wam wdzięczny za pomoc. Wiem, że na pewno jesteście zmęczeni. Niedługo przylecą promy, wrócicie na okręty na orbicie i odpoczniecie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Jako, że większość tego co miało zostać wyjaśnione już zostało powiedziane to Blanche nie pozostało nic innego jak czekać na owy prom. Zdjęła plecak i położyła to gdzieś z boku po czym oparła się o jeden z pobliskich samochodów obserwując sobie co się dzieje dookoła.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Możecie się rozejść.
Rzucił oficer i gdzieś poszedł.
- Sranie w banie...
Szepnął ktoś do siebie, od samego początku stał obok ciebie. Kiedy podeszłaś to ściągnął hełm i przetarł spocone włosy. Teraz poznałaś, że to ten sam co się uśmiechnął z ironią gdy ubrałaś za mały na twój biust pancerz.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
To już zdrajca czy dopiero buntownik?
Pomyślała żartobliwie i przyjrzała się mężczyźnie dokładnie, skoro zdjął hełm, a Blanche miała odrobinę czasu to warto to wykorzystać aby na podstawie wyglądu stworzyć profil psychologiczny typa.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Miał czarne włosy ścięte na krótko, bardzo jasny odcień brązowego w oczach. Stał do ciebie lewą stroną, na policzku widać było bliznę biegnąca łukowato od szczęki na wysokość oka. Splunął między resztki cegieł. Wyglądał na zamkniętego w sobie i zimnego. Widać też było niewzrószenie ogólną sytuacją i obojętność.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Typowy psychopata, zapewne morderca i alkoholik. Wspaniały materiał na męża i ojca.
Zachochotała pod nosem po czym przysiadła na stercie gruzu i chcąc zaczerpnąć swieższego powietrza zdjęła Maskę Pośmiertną i przebrała dłonią swoje włosy spoglądając wciąż na to co dzieje się dookoła.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Inni w oczekiwaniu na prom rozsiedli się po okolicy nawet nie wystawiając straży. Prawie każdy zdjął hełm. Większość osób wyglądała na zmęczonych ciężkimi walkami w mieście. Nikt nie zwracał uwagi na pozostałych.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Z nudów robi się różne rzeczy. Blanche poczeła bawić się swoimi włosami analizując każdą osobę wzrokiem. Chciała wiedzieć jak kto wygląda by dopasować do każdej osoby profil psychologiczny.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Poza typowymi żołnierzami i ksenofobami nikt specjalnie nie zwracał twojej uwagi. Tylko jednej osoby nie mogłaś rozszyfrować, jakiś facet z prawie białymi włosami siedział najdalej od wszystkich z opuszczoną głową i w żaden sposób nic o sobie nie zdradzał.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche siedziała tak bez większego celu, analizowanie psychiki innych było nudne. Zwłaszcza w przypadku kiedy tymi innymi są żołnierze, którzy całe życie srają pod siebie w wyobraźni gdy to przystaje im zmierzyć się z samym sobą i rzeczywistością.
Same nudne osobistości...
Rozglądała się na niebie za rzekomymi promami.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Dopiero po dłuższym czasie z orbity zaczęły schodzić pierwsze promy bez ładunku i wylądowały w kilku częściach miasta. Jeden zaleciał na plac, pilot posadził go na samym środku. Wszyscy ociężale się ruszyli i poszli w jego kierunku.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Leniwie wstała i zarzuciła maskę na głowe po czym podeszła do promu.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Kilka osób już się w nim usadowiła, miejsca było wystarczająco.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wsiadła do promu bo w końcu nic innego jej nie pozostało.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Pojazd ruszył i szybko zaczął się wznosić wysoko nad miasto. Na wyświetlaczu pokazywano walki w innych miastach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Z zaciekawieniem oparta o jedną ze ścian spoglądała na walki w innych miastach. Destrukcja i działania wojenne to zdecydowanie coś co wprawia mózg Blanche w produkcję jakże kochanej dla wszystkich - dopaminy. Kobieta spoglądała także na wyświetlacze jeszcze z dwóch powodów. Pierwszym z nich był fakt, że chciała aby czas szybko zleciał, zaś drugim - warto wiedzieć coś więcej niżeli mniej.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Wszędzie były wielkie zniszczenia. Szybko wyprowadzona akcja na wielkim obszarze sparaliżowały władze planety. Także nigdzie nie widziało się mundurów Przymierza a orbita w całości należała do Cerberusa. Prom zaleciał do jednego z wielu krążowników i otworzył drzwi. Załoga powoli się rozeszła po hangarze a potem wyżej, do mesy i kwater.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Spoglądała to na ekran uśmiechając się pod nosem. Triumf Cerberusa bawił ją szczególnie wyraźnie. Mimo, że gdyby nie dar od losu mogłaby być jednym z mieszkańców i zginąć toteż zostać porwanym to nie przejmowała się tym. Kiedy prom dotarł do kwatery - Blanche nie pozostało nic innego jak to po udanej akcji udać się do mesy. Powolnym krokiem tam się skierowała.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Było tam wielu żołnierzy. Wszyscy jedli i jakoś starali się odpocząć po ciężkich bitwach i długim dniu. Mimo ewidentnego triumfu nikt nie był skory do śpiewu czy nawet picia. W ciszy jedli swoje porcje a potem zmęczonym krokiem udawali się do łóżek.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Gdzie są te mordo pije i alkoholicy? Gdzie ci narkomani skaczący sobie do gardeł? Nie tak świętuje się zwycięstwo! Co z tego, że cywile najprawdopodobniej zginą albo zostaną szczurami doświadczalnymi? Żywe trupy! Wstać, postrzelać, zjeść, spać. Opcjonalnie zostać rannym.
Wyobraziła sobie siebie przez chwile głoszącą mowę do "narodu" Cerberusa po czym z mętnym wyrazem twarzy skierowała się po porcje jedzenia i usiadła przy jednym ze stolików.
Pić samej to jak samej się pieprzyć.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Jak długo służysz?
Zagadnął cię jakiś facet. Nie spojrzał na ciebie, cały czas wzrok miał utkwiony w widzie nad stołem. Pokazywano gdzieniegdzie jeszcze trwające walki. Na głowie miał opatrunek, najwyraźniej odłamek pozbawił go prawego oka. Nie zdjął z siebie pancerza, cały był w kurzu i jego własnej krwi.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Kiedy usiadła to standardowym gestem było zdjęcie swojej Maski Pośmiertnej. Jedzenie w nowo nabytym szczęśliwym znalezisku zdecydowanie byłoby niemożliwe. Kobieta odłożyła ją na bok i poczęła jeść. Przez chwilę oglądała jedną z walk ale kiedy przerwał jej męski głos to zaprzestała konsumowanie i odparła gryząc resztki jedzenia.
- Siedem lat - Spojrzała dokładnie na mężczyznę.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Długo. Niewielu dożywa będąc przy tym cały czas szeregowcem.
Najbardziej odznaczał się orli nos i rudawe włosy. Z profilu niewiele można było wyczytać. Tylko chropowaty i nieprzyjemny przez to głos wdzierał się w uszy. Położył podbródek na dłoniach a łokcie na stole i nie ruszając przez cały czas swojej porcji obserwował bitwę. Upił spory łyk czegoś zajeżdżającego bimbrem i potem przesunął szklankę po stole w twoją stronę.
- Za zwycięstwo. Właśnie puszczają wid mojej kompani. Tylko ja przeżyłem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Słuchała pół-uważnie słów mężczyzny zajadając w między czasie. Jego słowa zdecydowanie uderzyły do głowy Blanche jednak ta nie miała zamiaru się tłumaczyć.
Siedem długich lat. Co mam mu powiedzieć? Że potrafiłam wprowadzić kilka prostych zasad aby zostały moim codziennym nałogiem? Że jestem egoistką, która często myślała o swoim poważaniu niżeli powodzeniu misji i dlatego przeżyła tracąc szansę na awans? Lepiej być oszczędnym w słowach.
Przebiegła słowami w swojej głowie zaś kiedy kubek dotarł do niej ta złapała go.
- Zapomniałeś dodać, że jestem kobietą. W końcu odbiegam od stereotypu... - Zmieniła ton głosu aby podkreślić szacunek do zmarłych żołnierzy - Spokój poległym, chwała wygranym - Napiła się bimbropodobnego trunku.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Wzruszył ramionami.
- Mało u nas kobiet? Chociaż i tak częściej siedzą w laboratoriach lub bawią się w tajne agentki.
Wyciągnął szklankę z twojej dłoni i resztę wypił jednym długim łykiem.
- Niech wam ziemia lekką będzie bando sukinsynów.
Podniósł pustą szklankę wysoko nad głowę i głośno uderzył nią w blat. Poprawił sobie opatrunek i zwiesił głowę zamykając oko.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
[ Wygenerowano w 0.229 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 5.07 MB (Maksimum: 5.58 MB) ]