Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Benning – planeta-ogród położona najbliżej Stacji Arkturus – jest głównym źródłem żywności stacji i ważnym punktem zbornym dla statków wymagających napraw. Ma także kluczowe znaczenie dla każdej próby odebrania układowego przekaźnika masy.
Rozproszone dane wywiadowcze sugerują, że podczas bitew o Arkturus i Ziemię Żniwiarze wysłali na Benninga mały oddział, który miał zniszczyć tutejsze boje komunikacyjne, porty kosmiczne i statki. Dzięki unieruchomieniu miejscowej populacji i odcięciu jej możliwości komunikacji główne siły najeźdźców mogły skoncentrować się na poważniejszym celu, wiedząc, że będą mogły tu wrócić, zanim zniszczenia zostaną naprawione lub dotrze wsparcie.
Analiza źródeł ciepła sugeruje, że przy planecie przebywają też statki nienależące do Żniwiarzy. Cerberus prowadzi zakrojone na szeroką skalę porwania cywilów.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche Hatcher wraz ze swoim oddziałem oczekiwała w jednym z mieszkań na kolejne rozkazy. Cywile mieli zostać porwani już za dwie godziny, wszystkie wysłane jednostki przygotowywały się do akcji.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Czekanie to zdecydowanie nudne zajęcie, które może swą prostotą a zarówno wymaganiami cierpliwości powalić niejednego. Gdyby Blanche nie była cierpliwa ani wytwała to zapewne aktualnie gryzłaby piach. Siedziała sobie spokojnie w jednym z mieszkań na wygodnym krzesełku i polerowała swój karabin snajperski wilgotną szmatką. Czekanie czekaniem, przynajmniej jest chwila wytchnienia.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Dobra Hatcher, gadaj. Byłaś tu przez miesiąc i miałaś się dowiedzieć gdzie uderzyć najpierw. Więc?
Podszedł do ciebie kapral już w pancerzu i niósł ze sobą blachy dla ciebie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Kobieta podniosła się z krzesła i prędko wyprostowała aby stanąć z kapralem twarzą w twarz. Jego pytanie było czyste z natury techniczej. Odpowiedź na nie była zatem i logiczna. Ze swoim czystym i żołnierskim spojrzeniem zmierzyła wzrokiem kaprala spoglądając na blachy, które przyniósł. Następnie, żeby nie przedłużać odparła.
- Stolicę, Joughin.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Tyle to nam podała "góra". A dokładniej? Jakiś bar, centrum handlowe, dyskoteka? Musiałaś tu coś robić tyle czasu.
Podał ci standardowy pancerz do kupienia w każdym sklepie z pancerzami. Miał jedynie malowanie Cerberusa, specjalne pancerze oddziałów zostały przydzielone w miejscach gdzie spodziewano się silnego oporu. Kapral typowo dla siebie lekceważąco podał ci blachy i usiadł na krześle obok twojego.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Spojrzała swoim standardowym, nic nie okazującym wzrokiem na blachy, które trzymała w dłoniach, jej dowódca był zapewne martwy tak jak ona ale czego się tutaj spodziewać. Wszyscy są martwi w środku a żywi na zewnątrz. Pytanie padło a więc i odpowiedź. Czysta logika mogła jedynie pomóc w tejże sytuacji.
- Cywile najprawdpodobniej poukrywali się w centrach handlowych na najniższych poziomach, zabrali prowiant ze sklepów i tam się bunkrują. Piwnice i tym podobne, magazyny, parkingi - Skończyła kwestię i nałożyła na siebie blachę.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Mało konkretów, wiele niewiadomych i przypuszczeń. Jak to spapramy to się dostanie nam wszystkim.
Sprawdził godzinę na omni-kluczu a potem podszedł do okna. Kiwnął do kogoś na dole i wrócił na kanapę przed telewizorem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
A mówili, że to ja jestem egoistą.
Stwierdziła w swych myślach a następnie po założeniu blach, jak to porządna kobieta, spojrzała czy dobrze na niej leżą, w końcu chciała mieć pewność, że będzie się dobrze prezentować w pancerzu.
Pewnie dali mi męski odpowiednik... Co ja tam gadam. Ważne, że w ogóle jakiś mam.
Usiadła na krześle aby sprawdzić czy pancerz ją gdzieś nie ciśnie.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Musiałaś nieco spłycić oddech, przez swój duży biust ciężko było ci oddychać w męskim pancerzu. Reszta oddziału też już założyła pancerze i po raz kolejny sprawdzali swoją broń. Większość zachowywała całkowity spokój jak na rutynowych misjach patrolowych, oglądali reportaże o atakach Żniwiarzy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Za duże piersi są wspaniałe kiedy jest się kobietą, która może je dobrze wykorzystać ale tutaj w Cerberusie nie ma takich możliwości. Blanche dostosowywała swój oddech do nieco uciśnionego pancerza sprawdzając jednocześnie swoją broń.
Zdecydowanie wolałabym mieć mniejsze piersi... Albo być mężczyzną...
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Jeden z żołnierzy uśmiechnął się pod nosem widząc twoje zmagania z pancerzem. Broń była sprawna, czysta i prawie nowa.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche złapała twardo broń w swoje dłonie i rozejrzała się po reszcie oddziału ze swoim martwym jak zawsze wzrokiem.
Uśmiech sabotażysty, schowaj brudne zęby.
Wykonała drobny ruch kącikami ust i cichy, niemalże niesłyszalny chichot czekając na rozkazy kaprala.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Poza Tobą i kapralem w mieszkaniu było jeszcze sześciu innych ludzi.
- Blanche, ty idziesz na dach i nas osłaniasz. My zajmiemy się ulicami. Wychodzimy. Tylko po cichu!
Kapral otworzył drzwi i stanął obok nich wyczekując reszty oddziału.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Ta, jest - Stwierdziła kobieta utwierdając kaprala w przekonaniu, że dotarło do niej, co ma zrobić.
Dachy...
Podeszła do wejścia i czekała aż żołnierze ruszą aby ta mogła wejść na dach w między czasie.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Powoli się zebrali i zaczęli schodzić po klatce schodowej. Zbliżało się południe i nawet tutaj było słychać wzmożony ruch. Dość szybko wszyscy zniknęli już na samym dole, zostałaś sama.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Przynajmniej nie będę musiała się bawić w tor przeszkód.
Stwierdziła w swoich myślach i kuląc nieco swoją postawę aby nie wywoływać za dużego hałasu - udała się ponad przeciętnym tempem na dach. Kiedy się tam znalazła logicznym było, że nie będzie po nim chodzić jak po barze i przycupnęła na lewą nogę rozglądając się dookoła i wypatrując wzrokiem odpowiedniej pozycji a także członków oddziału.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Białe pancerze co raz mijały ci między przechodniami, rozpoznawałaś też członków innych oddziałów. Rozstawiali się po ulicach żeby móc zablokować cywilów. Na dachu sterczało kilka kominów i anten satelitarnych. Nieco poniżej ostatniego piętra przeleciał właśnie wóz patrolowy miejscowej policji. Obecni w mieście ludzie niczego jeszcze nie przeczuwali.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Sytuacja Blanche była dość ciekawa. Jako snajper miała nieco lżej, nie musiała być w ciągłym ruchu tak jak żołnierze na dole, którym przystało wciąż to pokonywać następny krok w postaci chodu przy okazji nosząc swoje pancerze.
Kobieta podeszła do jednego z kominów, z którego nie ciągnął się smog dymu i mając dość przestrzenne spojrzenie na ulicę oraz cywili, a także swoich żołnierzy - oparła karabin o róg komina spoglądając na to co ma się stać.
Biedni jak robaczki...
Wypatrywała to jednostek stanowiących zagrożenie dla powodzenia działania.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Po chwili eksplodowała jakaś taksówka, dokładnie naprzeciwko okna mieszkania z waszą kryjówką. Zaraz potem drugi, kilka domów dalej. Wokół pojawiały się wielkie kule ognia wybuchów robiąc okrąg wokół twojego budynku. Zaczęła się panika, przechodnie biegali w popłochu na wszystkie strony. Kilka pojedynczych strzałów na dole zlikwidowało policję i inne służby porządkowe.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Chwyciła swymi palcami i dłońmi twardo broń a następnie poczęła spoglądać przez celownik wypatrując to kolejnych ofiar jakimi była policja. Aktualnie postanawiała nie zdradzać się ze swoją pozycją i udzielać wsparcie kiedy to będzie wymagane.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Oddziały na ulicach masakrowały nieprzygotowanych policjantów. Radiowóz zawrócił pod oknami budynku i z dużą prędkością leciał w stronę strzelców. Ktoś się ze środka wychylił i zaczął strzelać do oddziałów Cerberusa.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Działanie impulsywne, analizuj zagrożenie i wybieraj największe...
Kobieta zdecydowała się na postrzelenie kierowcy radiowozu, szybko skierowała lufę w jego stronę i oddała jak najwięcej strzałów w okolice głowy - do skutku.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Kuloodporna szyba i duża prędkość rozrzuciły kule, jedna trafiła w ramię. Stracił panowanie nad maszyną i uderzył w szybę jednego z biurowców. Radiowóz wpadł do budynku prosto na jakieś biurka.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Powinni go dobić.
Uznała, że radiowóz nie stanowi już tak poważnego zagrożenia dla powodzenia operacji i przeszła do dalszego wyszukiwania poszczególnych jednostek patrząc czasem w miejsce kraksy samochodowej czy aby tam ktoś się nie zdecydował podnieść.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Na niebie pojawiły się już pierwsze prom Cerberusa a jednostki na ziemi wiązały cywili.
- Blanche, złaź na dół i pomóż nam w pakowani.
Odezwało się radio kiedy już nieco się uspokoiło na ulicach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche odrzekła do radia utwierdzając kaprala w przekonaniu, że rozumie.
- Przyjęłam. Schodzę - Stwierdziła po czym zawiesiła swój karabin snajperski na plecach a następnie dla pozorności i większego bezpieczeństwa wyjęła swojego M-3 Predatora w razie gdyby jakiś cywil chciałby być niegrzeczny.
Będziemy się bawić w BDSM z cywilami, nareszcie coś ciekawego.
Pomyślała schodząc po schodach na dół i szybko dołączyła do oddziału.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Przerażona ludność nawet nie stawiała uporu i dała się pętać jak zwierzęta. Pierwszy transport został już zapakowany. Do promów dołączyły śmigłowce bojowe ostrzeliwując pobliskie komisariaty.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche zaśmiała się cicho pod nosem, widok cywili w takim stanie ją bawił. I mimo, że mogła jedynie się domyślać co się z nimi stanie to i tak nie martwiła się ich losem.
Zwierzątka do eksperymentów!
Poczęła prowadzić związanych cywili do drugiego promu wykorzystując w razie braku chęci do spaceru - zastraszanie bronią.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Kilku cywili na najwyższych piętrach wieżowców oraz część policji z patroli naziemnych zaczęła ostrzeliwać waszą pozycję. Strzały z kilku wysokości na raz dosięgnęły już żołnierzy, większości padły tarcze a jeden już padł martwy. Seria z pistoletu maszynowego przeciążyła twoje tarcze i z małą prędkością zadudniła o pancerz.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
W takich sytuacjach myśli się tylko o jednym - o samym sobie. Kobieta nie czekała aż ją podziurawią, chwyciła twardo cywila, którego prowadziła do promu i wykorzystując go jako żywą tarczę poczęła się przemieszczać do najbliższej odsłony strzelając ogniem osłaniającym.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Ledwo po kilku krokach kule go dosięgnęły zamiast ciebie. Trup ciężko zawisł na twoich rękach i odchylił się do tyłu. Oddział szybko zareagował prowadząc ciągły ogień zaporowy aż jednostki wspomagające rozbiegły się po okolicy i skutecznymi pojedynczymi strzałami ściągały wrogów zza ich osłon
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Rzuciła martwe ciało w kąt a następnie przykleiła się gładkim ruchem do jednej z osłon w postaci samochodu i poczekała chwilę za nią aż jej się tarcze zregenerują. Kiedy to się stało - wychyliła się i używszy swojej ponad przeciętnej celności poprowadziła ostrzał na pozycję wroga.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Kiedy tylko oddział się opamiętał nieliczni obrońcy pochowali się za osłonami i strzelali na oślep wystawiając jedynie lufy broni. Pod ciągłym ostrzałem kilka osób kontynuowało pakowanie więźniów na promy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche chowała się za osłoną regenerując tarcze, skuliła nieco swą posturę i zamieniła swój M-3 na karabin snajperski. Przeładowała magazynek zamieniając standardową amunicję na dysprucyjną a następnie uruchomiła swój kamuflaż optyczny, zaś będąc niewidoczna - zmieniła pozycję na bardziej dogodną do strzału a następnie poczęła ciągły ostrzał napastników.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Z trudem trafiałaś w same karabiny. Kilka kul łukowato omiotła też twoją nową pozycję. Dwa śmigłowce bojowe Cerberusa zawisły nad placem i przykryły ogień niedobitki policji. Prawie nad całym miastem unosiły się już jednostki bojowe i słupy dymu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wróciła swoją marną postawą za osłonę kuląc się i regenerując swoje tarcze a także przy okazji przeładowując broń.
"Nienawidzę tej roboty."
Stwierdziła spoglądając kątem oka na promy.
"Przynajmniej tyle."
Wychyliła się i ponownie dokonała ostrzału.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Kilku z obrońców pozostających jeszcze przy życiu rzuciło się do ucieczki między balkonami.
- Zabezpieczyć teren i przetransportować więźniów.
Padł rozkaz a oddział Cerberusa już nieniepokojony przez miejscowych rozbiegł się po ulicach tworząc pierwsze przyczółki.
- Ty!
Ktoś z dystynkcjami wysokiego oficera wskazał na ciebie palcem w porządnym pancerzu produkowanego przez Cerberusa.
- Znasz się na materiałach wybuchowych?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zaprzestała ostrzału a następnie utrzymawszy swoją sylwetkę w prostej postawie tak jak przystało na człowieka - wychyliła się zza osłony i zabezpieczywszy broń wysłuchała tego co ma do powiedzenia jej rangą wyższy oficer.
Wystarczająco długo siedziałam w towarzystwie żołnierzy aby wiedzieć.
Pomyślała sobie i odparła wprost.
- Tak - Zwięzła odpowiedź bez zbędnych dopowiedzeń.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Rzucił ci ciężki plecak.
- Bierz to i wysadź tamten wieżowiec.
Wskazał na najwyższy budynek w okolicy spory kawałek dalej. To z tamtego miejsca dochodziły najgłośniejsze odgłosy walki. Na niebie już w pełni zapanował Cerberus.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Chwyciła plecak i założyła go na plecy po czym spojrzała gęstym wzrokiem na wieżowiec, który przyjdzie jej wysadzić.
Idź! Wysadź o ten wieżowiec! Idź i wysadź strukturę zbudowaną tak żeby przetrwać geotermalne siły.
Wyprostowała się i odparła.
- Tak jest - Nie miała za dużo do powiedzenia, w końcu przytaknęła, że umie obsługiwać materiały wybuchowe.
Kobieta chwyciła twardo karabin snajperski a następnie wybierając boczną trasę - udała się do wieżowca.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Mijałaś mnóstwo śmieci i naprędce usypane barykady, z których obrońcy już zostali wyrzuceni. Cerberus cały czas pozostawiał za sobą trupy. Im bliżej byłaś budynku tym huk walki był większy. Na dość dużym placu przed głównym wejściem trwała ostra wymiana ognia między ochroną obiektu a szturmowcami Cerberusa.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Kobieta podążała aż do okolic placu. Stwierdziła, że przebijanie się przez walkę w bezpośredni sposób jest kiepskim pomysłem. Przycupnęła gdzieś z dala od walki chowając się za jednym z samochodów i zdjęła plecak aby położyć go nieopodal siebie. Następnie wychyliła się z karabinem i podjęła wspomagania żołnierzy w walce ostrzałem snajperskim.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Pojedyncze strzały zraniły kilka osób lecz nie mogłaś ocenić czy były śmiertelne, poszkodowani zostawili od razu wciągnięci wgłąb budynku. Jakiś biotyk wykonał szarżę pod same drzwi a potem w wielkim wybuchu biotycznym rozrzucił wszystko dookoła i pognał między oszołomionymi obrońcami do dalszych części parteru.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Blanche oddała kilka końcowych strzałów a następnie wróciła swoją posturą za osłonę. Przeładowała swoją broń po czym rzuciwszy przelotnym spojrzeniem dookoła siebie zarzuciła plecak na plecy i w skrępowanej posturze chwyciła swój karabin wypatrując bocznych wejść do wieżowca, parking podziemny, wejście awaryjne, zbita szyba - wszystko może się nadać.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Kawałek na prawo miałaś zjazd do parkingu, wielki i ciemny otwór w płycie jezdni. Wszędzie dookoła oszklonego frontu walały się resztki rozbitych szyb, przód budynku na parterze niemal całkowicie pozbawiony był jakichkolwiek szyb.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Krótkie rozeznanie w sytuacji i jej ocena pozwoliły Blanche podjąć decyzję. Zarówno dróg do śmierci jak i do tych pozwalających wypełnić zadanie było kilka.
Parking... Jeśli uda mi się znaleźć wejście na niższe poziomy to wysadzenie podstaw budynku zniszczy resztę.
Zaśmiała się pod nosem uśmiechając cicho. Wstała i ruszyła nieco przygarbiona wgłąb parkingu podziemnego.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Od razu w oczy uderzyła Cię ciemność. Wchodząc z oświetlonego placu do ciemnego parkingu nie widziałaś kompletnie nic. Nienaturalne cisza przytłaczała, nie było słychać nawet odgłosów walki. Czułaś jednak charakterystyczne wibracje ziemi od wybuchów i uderzeń biotycznch.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Ciemno jak w dupie u turianina...
Pomyślała zdając sobie sprawę, że nie wysadzi wieżowca poruszając się w takich ciemnościach. Włączyła swój omni-klucz aby oświetlić jego pomarańczową poświatą nieco pomieszczenie i poczęła się rozglądać za zejściem na niższe tunele.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Sam omni-klucz dawał słabą poświatę, ledwo widziałaś coś na kilka kroków przed sobą. Pojedyncze zgrzyty metalu czy jakieś dziwne i ciche piski co jakiś czas przerywały okropną ciszę. Co jakiś czas w niektórych miejscach traciłaś kontakt radiowy z oddziałem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
[ Wygenerowano w 0.279 sekund, wykonano 11 zapytań - Pamięć użyta: 5.05 MB (Maksimum: 5.57 MB) ]