Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie wiem jak to zaplanować... - Powiedziała wzdychając. Nie znała się na planowaniu, miała nadzieję, że on jej w tym pomoże.
- Jak zatem powinno to wyglądać Twoim zdaniem? - Zapytała i bacznie mu się przyglądnęła. Miała wrażenie, że coś go gryzie a on nie chce z jakiegoś powodu jej o tym mówić ale może jej się tylko wydawało.
- Co Cię gryzie kochanie? - zapytała z troską.
Offline
- Mnie? Nic.
Spojrzał na ciebie zdziwiony.
- Niby czemu ma mnie coś gryźć? Po prostu ten plan nie trzyma się kupa, jak już chcesz się zabawiać w najemników to trzeba znaleźć sobie miejsce dla najemników a nie rzucać się z omni-ostrzami na pancernika Żniwiarzy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Mówiłam Ci, że nie umiem planować, wiem mniej więcej co chce robić ale nie wiem jak to przenieść na plan. Miałam nadzieję, że mi pomożesz - Powiedziała wbijając w niego wzrok - Więc jak to powinno wyglądać Twoim zdaniem? - Zapytała wsuwając kolejny kęs do ust.
Offline
Chwilę kręcił widelcem w resztkach na talerzu.
- Dobrze byłoby się pod kogoś podpiąć na początek. Zaćmienie lub Błękitni. Ewentualnie Szpony, podobno ostatnio zyskali na znaczeniu. Jak już sobie utorujemy drogę i załatwimy kontakty to wtedy zarobić ile się da, zdobyć rozgłos i rzucić pod macki tych brzydactw.
Podniósł wzrok i spojrzał na ciebie tak jak stary weteran bez nóg patrzy na młodzika cieszącego się z zaciągnięcia do armii dla wojaczki.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Uśmiechnęła się wspominając scenę z facetami z Zaćmienia kręcąc głową ze słowami.
- Zaćmienie już mnie do siebie zapraszało jak załatwiałam z nimi dokumenty... Co byśmy robili w Zaćmieniu czy Szponach? Jak to w ogóle tam wygląda? Jak w wojsku?
Utrzymywała kontakt wzrokowy z nim. Zaczynała mieć powoli wątpliwości co do tego całego pomysłu.
Offline
Wzruszył ramionami.
- A bo ja wiem? Zapewne tak samo jak w Błękitnych tylko z większą ilością salarian. Jeśli już tak bardzo się rwiesz do walki to wróć do armii albo zgłoś się na szkolenie WiDMO, szara strefa to nic dobrego.
Odetchnął ciężko i przetarł oczy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podeszła do niego i go objęła mówiąc.
- Do armii już nie wrócę, walka walką ale najważniejszy dla mnie jesteś Ty, nie chce Cię stracić. Po prostu myślałam, że moglibyśmy razem latać i strzelać...
Przytuliła go do siebie i objęła jedną ręką drugą głaszcząc po grzebieniu i czule całując w czoło.
Offline
Wtulił się w ciebie ciężko łapiąc oddech.
- Nie miałbym nic przeciw temu... Ale nie bardzo chciałbym wracać do starego życia... Zależy mi na tobie ślicznotko, muszę być z Tobą bo chyba zwariuję...
Przejechał dłonią po twoim policzku wpatrując się w twoje oczy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Zorientuję się zatem co do szkolenia WIDMO - Powiedziała tuląc go mocno do siebie i patrząc mu w oczy.
Offline
- Naprawdę...?
Złapał Cię mocniej za ramiona i patrzył na ciebie tak jakby szukał w twoich oczach samej prawdy. Po chwili cicho wyszeptał.
- Kocham Cię...
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Utrzymała kontakt wzrokowy z nim mając wymalowane w oczach to co mówiła.
- Naprawdę, niczego nie obiecuję bo obawiam się, że moja dezerterka może mi uniemożliwić zostanie widmem ale obym się myliła, ja Ciebie też kocham bardzo - Powiedziała całując go czule w czoło i tuląc.
Offline
- Eh, to był długi dzień... Skoczę pod prysznic...
Pocałował cię w czoło, przesunął dłonią po twojej talii i poszedł powoli do łazienki. W drzwiach się jeszcze zatrzymał, uśmiechnął na tyle, na ile mógł i wyszedł.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Posprzątała po kolacji i wstawiła jej resztki do lodówki po czym pomyła naczynia. Idąc do sypialni sprawdziła wiadomości i połączenia na omni-kluczu. Weszła do pomieszczenia i usiadła na łóżku uruchamiając wyszukiwarkę w kluczu i wpisując hasło "Szkolenie WiDMO".
Offline
Nie otrzymałaś żadnych wiadomości, skrzynka świeciła pustkami. Wyskoczyło wiele reklam co do szkolenia pochodzących z wielu planet. Jedno z haseł było artykułem o niejakim Shepardzie z Przymierza.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Kliknęła na jedną z reklam dotyczącą asari chcąc zobaczyć szczegóły. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało...
Ostatnio edytowany przez Elana Tori (2016-02-05 20:30:15)
Offline
Był to slogan reklamowy nawołujący wszystkie asari po szkoleniach wojskowych do stawiania się na Cytadeli w ambasadzie i zgłoszenia się po podstawowe szkolenie na WiDMO.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zatem zmiana planów, kierunek Cytadela i muszę się mocno wykazać... Wklepała w klucz hasło "WIDMO wymagania".
Offline
Kolejne artykuły pokazywały mordercze szkolenia wstępne gdzie odpadała większość rekrutów złożonych przede wszystkim z komandosów. Potem następne szkolenia jedne po drugich aż została sama garstka. Wtedy jedno ze starych WiDM zabierała kandydata na swoją misję i miała je pod obserwacją.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zatem nic nowego zapisała obie informacje w pamięci omni-klucza i wyłączyła go po czym położyła się na łóżku na boku.
Offline
Po cichu Kribb ułożył się obok mocno Cię przytulając i kradnąć całusa.
- To co... Dobranoc ślicznotko...?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Pocałowała go czule i mocno go objęła czule głaszcząc go po plecach.
Offline
Całkiem wtulił się w ciebie.
- Kocham...
Zanim dokończył już usnął w twoich ramionach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Leżała nie mogąc zasnąć trzymając go w objęciach. Dopiero po dłuższej chwili zasnęła.
Offline
Obudziło Cię jakieś dziwne uczucie a zaraz potem zachciało ci się wymiotować. Kribb spokojnie spał obok.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wstała i poleciała do łazienki, ściągając w locie sukienkę, gdzie spędziła trochę czasu na "rozmowach z muszlą". Przepłukała usta wodą i zaczęła się zastanawiać skąd to się wzięło. Sprawdziła sobie temperaturę, podejrzewając, że coś złapała. Po dłuższej chwili wróciła do sypialni i nerwowo zaczęła chodzić po pokoju dedukując co jej może być.
Offline
Temperatura byłe lekko ponad normę, nic nadzwyczajnego. Od twojego dreptania obudził się Kribb. Przeciągnął się i przetarł zaspane oczy.
- Elana...? Co tak chodzisz? Dziurę mi zrobisz w podłodze...
Przekręcił się na drugi bok i przykrył kołdrą.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Obudziłam Cię, przepraszam, nie chciałam - Mówiąc to podeszła do niego, objęła i przytulia się do niego dając mu całusa w policzek.
Offline
- I tak miałem wstawać niedługo...
Poklepał cię po plecach i przetarł oczy starając się wyostrzyć wzrok na konturach mebli.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Do pracy? - Zapytała mocno go do siebie przytulając w taki sposób by uniemożliwić mu wstanie z łóżka.
Offline
- Jeśli lot na Omegę jest pracą to tak, do twojej roboty.
Skradł ci całusa i oparł się ciężko o ciebie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Pilot będzie dopiero w południe i będę dopiero wtedy się z nim kontaktować, a poza tym zmieniłam plany. Cytadela i szkolenie Widma - chcę spróbować. Tym samym mamy trochę czasu, nie musisz nigdzie wstawać - Powiedziała tuląc go do siebie i zasypując czułymi pocałunkami po twarzy.
Offline
- Może to i jest plan...
Ciągnąc ją za sobą położył się na plecach i przytulił się tak żeby zapletli swoje ciała w jednym uścisku. Dotknął swoim czołem twojego a potem pocałował cię namiętnie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Odpowiedziała równie namiętnie na pocałunek obejmując go jedną ręką a drugą głaszcząc go po policzku.
Offline
- To co...? Śniadanie...?
Lekko poklepał cię po biodrze i podciągnął się żeby móc oprzeć się o ścianę plecami.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Na co masz ochotę? Jeśli chodzi o mnie to jakoś nie jestem w stanie nic w siebie wcisnąć - Powiedziała podciągając się na łokciach po nim i całując go w szyję. Nie miała ochoty go nigdzie puszczać a jedynie trzymać w objęciach.
Offline
- Nie bardzo wiem. Może jakiś bar czy coś? Tam można by już zdecydować.
Pogłaskał cię po głowie spoglądając ci w oczy. Żołądek już ci się uspokajał.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Przytuliła się do niego patrząc mu w oczy i zapytała.
- Co byś zrobił gdyby się okazało, że jestem w ciąży?
Offline
Zakrztusił się śliną i kilka razy uderzył w pierś żeby móc zaczerpnąć powietrza. Spojrzał na ciebie nieco lękliwie.
- Eeee... Yyyy... Cóż... Znalazłbym jakąś bezpieczną robotę i zamieszkał z tobą na krańcu galaktyki... Bo co...?
I jego dłoń bezwiednie powędrowała na twój brzuch.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Klepnęła go w plecy żeby złapał powietrze. Po czym popatrzyła na niego z troską. Pokręciła przecząco głową.
- Wiem, że wojna to nienajlepszy czas na malucha - Powiedziała bacznie mu się przyglądając po czym podniosła się i przytuliła go do siebie całując w czoło i głaszcząc po grzebieniu - A w przyszłości w ogóle chcesz mieć dzieciaki? - Skoro już zaczęłam ten temat to czemu by na niego nie pogadać.
Offline
Wbił wzrok w przeciwległą ścianę całkowicie odrywając się od otaczającego go świata. Bezwiednie jeździł dłonią po twoich plecach.
- Dwadzieścia osiem lat temu... Dwadzieścia osiem lat, czternaście dni i siedem godzin... Według czasu Cytadeli. Zginęli wszyscy... Tylko ja zostałem, sam, bez niczego... Bez rodziny, bez perspektyw, bez życia...
Szeptał ledwo słyszalnie, przechodziły go drgawki i ledwo łapał oddech. Źrenice mocno mu się rozszerzyły i ponownie przeżywał wspomnienia.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Tuląc go do siebie mocno i głaskając uspokajająco rzekła.
- Tak mi przykro... - Mówiąc to pocałowała go w czoło czule - Ale nie jesteś już sam, masz mnie - Powiedziała patrząc mu w oczy.
- Zawsze będę przy Tobie bez względu na wszystko.
Offline
- Co...? Ach, tak... Wybacz, stare wspomnienia...
Pocałował cię w koniuszek nosa.
- Niby tak i nie... Ogólnie nie chciałbym mieć dziecka... Ale skoro miałbym je mieć z tobą... Czemu nie?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Pocałowała go czule głaszcząc po policzku. Nie bardzo wiedziała o co mu chodzi z "niby tak" ale domyślała się, że to pewnie odpowiedź na jej pytanie.
- Kocham Cię i zawsze będę przy Tobie - Powiedziała patrząc mu w oczy i tuląc go cały czas do siebie.
- Ja sama nie wiem czy chce je mieć więc jeśli nie chcesz to nie. Nie chcę Ci nic narzucać
Offline
- Chcę. Chcę mieć je z tobą. Naprawdę...
Wysunął się spod ciebie, oparł plecami o ścianę na prawo od łóżka i wpatrzył w podłogę.
- Chodźmy na miasto... Coś zjemy...
Odwrócił od ciebie głowę, mimo próby ukrywania przyśpieszonego oddechu nie bardzo mu to wychodziło, chwilę później doszło do tego drganie lewej dłoni.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Kochanie, co ci jest? - Zapytała z troską bacznie się mu przyglądając. Włączyło jej się zboczenie zawodowe i zaczęła go oglądać pod kątem medycznym chcąc wiedzieć co mu jest.
Offline
Reakcja ciała wyglądała na typowo psychologiczny. Przetarł oczy kilka razy i machnął ręką.
- Nic. Spotkajmy się w najbliższej knajpy.
Wyszedł nie spoglądając na ciebie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Szybko wsunęła na siebie bieliznę i swoje ciuchy. Rozglądnęła się po mieszkaniu chcąc go znaleźć.
Offline
Nie znalazłaś go, musiał po cichu wymknąć się kiedy się ubierałaś.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wsunęła nogi w glany, ściągnęła sznurówki i schowała je do środka po czym wybiegła z mieszkania i poszła jego śladem szukając go. Martwiła się o niego i zastanawiała co się mogło stać.
Offline
Siedział przy stoliku w kącie jednej z najbliższych knajp. Właśnie kończył palić papierosa nad talerzem z jakąś niezidentyfikowaną papką. kiedy się dostrzegł opuścił wzrok na talerz i przetarł palcami czoło.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline