Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Gdy podszedł kelner zamówiła dwie capuccino i poczekała aż odejdzie. Nachyliła się przez stół do Taity i powiedziała szeptem.
- Zdezerterowałam z wojska. Po tym jak cały mój oddział został wyrżnięty stwierdziłam, że nie zostanę tam dłużej. Formalnie Elana nie żyje, zginęła na Lusi ze swoim oddziałem. Stąd te zmiany - Mówiąc to wskazała na tatuaż na twarzy - Teraz mam na imię Sellia. Po załatwieniu spraw na Cytadeli złapałam okręt na Illium. Załatwia swoje sprawy na mieście. Chciałam pogadać z Tobą sam na sam - Odpowiedziała na jej pytania - Nie będę Cię okłamywać, zakochałam się w nim... - Zrobiła pauzę nie bardzo wiedząc jak się zachować - ...bardzo Cię lubię i chciałabym abyśmy zostały przyjaciółkami - Powiedziała szczerze.
Offline
Odetchnęła ciężko podpierając czoło na dłoni.
- Źle robisz... Będą cię szukać. Szczególnie, że ukradłaś pancerz i broń.
Wskazała na Twoje wyposażenie a potem oczy jej się zaszkliły.
- Wiedziałam... Widziałam jak na siebie patrzycie ale starałam się odsunąć od siebie te myśli... Czyli to koniec, tak...?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Ponownie przerwała jak kelner przyniósł kawę i poczekała aż się oddali.
- Tego się obawiam, stąd te wszystkie zmiany. Nie chcę niszczyć Twoich marzeń, a że jak sama powiedziałaś mogą mnie szukać kontakt ze mną może Ci tylko zaszkodzić - Powiedziała wzdychając - Wierz mi, nie planowałam tego, to się po prostu stało. Tak byłoby dla Ciebie bezpieczniej, choć naprawdę bym chciała się z Tobą przyjaźnić - Chciała jeszcze dodać, że myślała o tym żeby z nią latała ale wstrzymała się z tym chcąc dać asari czas na przetrawienie informacji równocześnie zdając sobie sprawę z tego, że najlepszym wyjściem byłoby gdyby Taita o niej zapomniała.
Offline
Z bólem westchnęła i zakryła twarz dłońmi trzęsąc się cała.
- Jasne, rozumiem... Serce i tak dalej... Eh, i co ja mam teraz zrobić...?
Rzuciła bardziej w pustkę niż do ciebie.
- Wszystko załatwiłam, przeniosłam i się przygotowałam, miałam być z tobą w jednej jednostce...
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Niestety, w międzyczasie przestała ona istnieć. Nie mogłyśmy tego przewidzieć... Uroki woja - Powiedziała nadal szeptając i słodząc kawę - Jeśli nadal chcesz iść do armii to możesz się zgłosić do piechoty asari ale bez powoływania się na mnie i tym samym będziesz zmuszona zerwać ze mną kontakt dla swojego dobra. Wcześniej jednak mogę Cię nauczyć strzelać na szybko - Dodała wiedząc, że ta umiejętność w armii jest podstawowa i kluczowa - Jest jeszcze inna możliwość ale musisz się liczyć z tym, że zamkniesz sobie drogę do armii i będziesz działać poza prawem, ze mną jako przyjaciółką - Rzekła. Nie chciała zostawiać Taity bez niczego, zwłaszcza, że niejako wymusiła na niej zmiany i czuła się za to odpowiedzialna - Wybór pozostawiam Tobie i przepraszam Cię za tą całą sytuacje.
Offline
Teraz już całkiem się popłakała.
- Nie... Nie chcę! Nie chcę już niczego! Chcę być sama... Żadnej armii, żadnego bandyckiego życia... I żadnego strzelania.
Pociągnęła nosem, wstała i spojrzała na ciebie z twarzą zalaną łzami.
- Ten krótki epizod mojego życia był miły ale chyba nasze drogi się już rozejdą.
Obeszła stół dookoła i zatrzymała się przy tobie wyciągając dłoń.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wstała i podała jej chusteczkę.
- Przepraszam Cię raz jeszcze, naprawdę nie chciałam by sprawy tak się potoczyły... - Powiedziała podając jej rękę a drugą ocierając jej łzy. Sama też była na skraju płaczu - Nie trać nadziei... Jeszcze spotkasz miłość swojego życia i nie rezygnuj przeze mnie ze swoich marzeń. Przepraszam.
Offline
Objęła cię w talii i pocałowała długo, jej dłoń powoli zsunęła się na twój tyłek. Po dłuższej chwili odsunęła się od ciebie na kilka kroków ścierając łzy i patrząc na ciebie jak zbity pies.
- Daj mi trochę czasu... Potem porozmawiamy...
Nie czekając na odpowiedź wyszła z kawiarni co jakiś czas przecierając oczy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Przytuliła ją po przyjacielsku i zdjęła jej rękę ze swojego tyłka. Nie odpowiedziała na pocałunek. Wiedziała, że dobrze zrobiła ale mimo to miała wyrzuty sumienia i czuła się odpowiedzialna za całą sytuację. Wypiła swoją kawę jednym haustem i położyła na stole pieniądze. Nie spodziewała się ponownego kontaktu od Taity. Wyszła z kawiarni i ruszyła w stronę doków znajdując po drodze zakamarek i wywołując w nim przez omni-klucz znajomego pilota.
Offline
Na stole zostawiłaś cztery kredyty. Pilot odpowiedział dopiero po długim czasie nie włączając kamery.
- Jeszcze jestem w trakcie lotu, doczekasz się na mnie. Nie obrzydł ci widok mojej parszywej gęby?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Nie, cenię sobie Twoje umiejętności. Kiedy będziesz na Illium? - Zapytała bez wstępów i wyłączyła kamerę - Własny statek czy latasz na czyimś? - Dorzuciła kolejne pytanie po chwili.
Ostatnio edytowany przez Elana Tori (2016-02-04 17:10:48)
Offline
- Dopiero jutro koło południa. I mam mały frachtowiec, krypa potrzebuje kilku napraw więc nasz następny wylot mocno się opóźni.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Chyba, że się przesiądziesz na mój statek, o ile dobrze pamiętam był w dobrym stanie - Odparła - W przybliżeniu ile zajmie Ci naprawa Twojego statku?
Offline
- To już zależy od miejscowych speców. Słuchaj, drugą godzinę z rzędu mam niszczyciela Żniwiarzy na ogonie, pogadamy później.
Zerwano połączenie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Oby tylko doleciał szczęśliwie tutaj pomyślała mając wyrzuty, że zadzwoniła do pilota nie w porę. Zatem mieli jeszcze trochę czasu. Skontaktowała się tym razem z szefem najemników wysyłając mu wiadomość "Z tej strony Sellia, czy mógłby mi Pan dać namiar na dobrego strzelca? I czy mogę się u Pana zaopatrzyć?". Ruszyła dalej w kierunku magazynu. W razie gdyby nie udało jej się odebrać statku była opcja awaryjna w postaci statku, którym by przyleciał pilot.
Offline
"Zależy o jakiego strzelca i o jakiego typu zaopatrzenie ci chodzi." odesłał niemal natychmiast lecz w dokach już nie było jego okrętu. Za to panoszyło się tutaj wielu volusów zaokrętowanych na jednostkach różnej klasy i przeznaczenia.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Ruszyła do miejsca gdzie znajdował się jej statek odpisując "Zaopatrzenie - amunicja i medykamenty, strzelec - najemnik".
Offline
"W zależności od ilości a najemników znam co najmniej setkę odpowiadających temu opisowi." Nigdzie go nie było, wyszedł z doku dużo wcześniej.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Ponownie odpisała idąc do magazynu, a konkretnie miejsca gdzie zostawiła wcześniej swój statek, na którym latała w poszukiwaniu siostry "To bym już podała dokładnie ile czego albo kwotę w jakiej chciałabym się zmieścić, myślę, że się jakoś dogadamy, co do najemnika najlepiej były wojskowy".
Offline
"To podaj. Jakaś konkretna rasa lub wymagane umiejętności specjalne?". miejsce, w którym powinien stać było puste a ślady na zaczepach magnetycznych świadczyły, że były dość często używane.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Odłożyła odpisywanie na później i widząc brak statku zaczęła się rozglądać za śladami i jakimiś wskazówkami co mogło się stać.
Offline
W dawnym miejscu postoju nie zachowały się żadne ślady przez częste użytkowanie postoju dla statków.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Kurwa mać zaczepiła jednego ze "strażników" i zapytała.
- Przepraszam, co się stało ze statkiem, który tu był?
Offline
Sprawdził pusty zaczep.
- Z jakim statkiem?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Frachtowcem - Odpowiedziała pisząc do dawnego szefa "Rasa nieistotna, umiejętności to techniczne lub zwiadowcze, a kwota na zaopatrzenie to 2000 kredytów" musiało jej jeszcze zostać na jakiś ciuch i dorzucenie do napraw statku w razie potrzeby - Co się z nim stało? - Powtórzyła pytanie do "strażnika" wysyłając wiadomość.
Offline
Wzruszył ramionami.
- Odkąd zacząłem pracę to na tym zaczepie są co najmniej trzy frachtowce dziennie. A jakoś tak jaśniej?
"Znam takiego jednego, nazywa się Kribb i był ostatnio na Illium. Przeciągnięcie go na swoją stronę będzie trudne, porzucił stare życie. A transportu możesz oczekiwać najwcześniej za dwa dni."
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Opisała dokładnie swój statek i zapytała - Da się go w jakiś sposób namierzyć? Odzyskać? Czy jest już stracony? - Odpisując przy tym "Tak się składa, że miałam przyjemność go poznać osobiście i już z nim rozmawiałam - jaki ten świat mały - W porządku. Ten sam dok?" chyba brechnę śmiechem jak się okaże zaraz, że dostanę kontakt, na któregoś z jego kumpli
Offline
- Idz do urzędu, w którym go rejestrowałaś, może oni ci pomogą. A jak już rok pracuję to nie widziałem go ani razu.
"Jeszcze się z Tobą skontaktuję. Ale wiem o takim jednym kroganinie, złap kogoś z Krwawej Hordy bo nie wiem gdzie jest teraz. Wołają na niego Gnat, na pewno będą go znać."
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Dziękuje - Odpowiedziała wzdychając i ruszyła do sklepu z ciuchami. Weszła do sklepu i wzięła 2 pary spodni, z 3 bluzki i 2 sukienki po czym ruszyła do przymierzalni sprawdzić czy są dobre i przy okazji zorientować się w cenach. Nie miała zamiaru wydawać kroci na ciuchy.
Offline
Najdroższe z całego zestawienia były sukienki z wyjątkowo dużym dekoltem a spodnie ciasno się na tobie opinały. Całość mogłaś zamknąć w stu pięćdziesięciu kredytach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Uznając je za niezbyt praktyczne odłożyła je na bok podobnie jak spodnie. Założyła "własne" i zawołała ekspedientkę.
- Przepraszam! Czy mogłabym prosić o rozmiar większe spodnie i czy są skórzane jeśli tak to poproszę. I czy mogę prosić o koronkową sukienkę? - Zapytała. Chciała po prostu mieć co na siebie włożyć w razie potrzeby a koronkowa sukienka była najbardziej funkcjonalna obok skórzanych spodni i jeansów z bluzką.
Offline
Podała ci następne dwie pary spodni, jedne dżinsowe a drugie ze skóry. Podała ci żółtą sukienkę.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie pasować. Poczekam obok w razie problemów.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Dziękuję - Powiedziała i "zasłoniła kotarę" po czym sprawdziła ceny wszystkich trzech rzeczy i wrzuciła na siebie jeansy. Jeśli były dobre to położyła jej obok bluzek po czym to samo zrobiła z skórzanymi spodniami i sukienką. Jeśli coś nie pasowało oddawała ekspedientce z prośbą o znalezienie czegoś pasującego.
Offline
Wszystko dobrze pasowało a pełna kwota wynosiła czterysta dwadzieścia kredytów.
- I jak? Wszystko dobrze? Zapakować już?
Ekspedientka stanęła za kotarą.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Jeszcze kurtka pomyślała kalkulując na szybko.
- Dostanę jakiś rabat? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie - Chciałam jeszcze wziąć kurtkę i bieliznę, no i buty do sukienki - Rzekła zastanawiając się i przebierając w "swoje ciuchy". No i jeszcze muszę się zaopatrzyć w bieliznę... Lubiła skórę ale musiała się liczyć z pieniędzmi. Nie stać ją było na szastanie.
Offline
- Przykro mi, rabat jest tylko dla niepełnosprawnych i bohaterów wojennych. Podać coś w podobnym stylu do pozostałych ubrań?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Tak - Powiedziała oddając spodnie i bluzki, sukienkę mimo wszystko zostawiła - Chciałabym się zamknąć w trzystu kredytach ze wszystkim. Przepraszam za kłopot - Powiedziała wzdychając i wysyłając wiadomość do Kribba "Jak Ci idzie? Załatwiłam sprawę z Taitą".
Offline
- To będzie raczej trudne.
Znalazła parę jakichś seryjnych pantofelków i po dwie pary bielizny.
- W takiej kwocie to tylko to i ta sukienka.
"Jestem jeszcze w trakcie, może coś uda mi się zrobić."
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Westchnęła ciężko i zastanowiła się chwilę. Musiała mieć coś na najbliższe kilka dni, potem i tak pewnie będzie chodzić już tylko w pancerzu lub kitlu. Jedna para spodni i dwie bluzki powinny jej wystarczyć na początek.
- Jak dodam do tego jedną parę spodni, dwie bluzki i kurtkę to ile wyjdzie?
Offline
- Czterysta siedemdziesiąt pięć jeśli to będzie wersja nieco tańsza.
Odrzuciła twoją sylwetkę wzrokiem starając się ocenić twój rozmiar przynajmniej szacunkowo. Asari podeszła do półek wybierając coś spomiędzy stosu ubrań.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Trzeba było zrobić do końca zakupy na Cytadeli.
- Dobrze, wezmę ten tańszy wariant - Powiedziała widząc, że niejako nie ma wyjścia - Może pani zapakować od razu - Dodała zrezygnowana.
Gdy ekspedientka znalazła wszystkie rzeczy na szybko je przymierzyła i podała jej do spakowania po czym udała się za nią do kasy. Zapłaciła i wzięła rzeczy. Wyszła i skierowała się do mieszkania Kribba kupując po drodze składniki na jedyne danie, które umiała zrobić - spagetti oraz czerwone wino. Obym zdążyła przed nim sprawdziła godzinę.
Offline
Pobrała pieniądze podając ci zakupy i lakonicznie życząc dobrego dnia. Na wino i spaghetti wydałaś kolejne dwadzieścia pięć kredytów. Było już późne popołudnie a mimo to mieszkanie stało puste.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Weszła i zdjęła glany po czym siatki ze składnikami położyła w kuchni i poszła rzucić siatki z ciuchami do sypialni. Wróciła do kuchni i rozpakowała składniki po czym zaczęła gotować - nastawiła wodę na makaron znajdując wczesniej garnek itp. itd. w międzyczasie nakrywając do stołu i stawiając na nim wino oraz kieliszki. Po czym przyrządziła mięso i sos. Gdy skończyła gotować wzięła szybki prysznic i wrzuciła na siebie kupiona koronkową sukienkę. Na koniec poszukała świec i postawiła je na stole. Tak na niego czekała.
Offline
Wrócił niedługo później już wyraźnie zmęczony.
- Hej słonko, chyba już wszystko załat...
Rozejrzał się dookoła widząc świece i ciepłe jedzenie. Wciągnął głośno zapach i podrapał się po brodzie.
- To ja miałem w mieszkaniu świece...?
A potem zauważył ciebie w nowej sukience.
- Wyglądasz przepięknie...
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Miałeś, trzeba było tylko trochę poszperać - Odparła podchodząc do niego kokieteryjnym krokiem modelki kręcąc przy tym lekko biodrami i skradając mu całusa - Dziękuje, zrobiłam małe zakupy i załatwiłam parę spraw, pilot będzie dopiero jutro w południe i dopiero wtedy się okaże też w jakim stanie jest jego statek. Okazuje się, że mój został skradziony. Zaopatrzenie przyleci za dwa dni. Głodny? - Zapytała wróciwszy szybkim krokiem do kuchni i nakładając danie prosto z garnka na talerze - Jedyne czego nie załatwiłam to najemnika - Przyznała się wracając do stołu z talerzami pełnymi jedzenia, które od razu na nim postawiła - A jak Tobie poszło?
Offline
- Jak stary varren.
Zasiadł do stołu pocierając dłonie i wlepiając wzrok w twoje biodra przy każdym kroku.
- Myślę, ze wszystko dobrze ale okaże się dopiero za kilka najbliższych dni. Jakieś pierwsze kroki zaraz po oficjalnym przejściu na tę drugą stronę już masz?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Zatem mamy parę dni czekania, jak je wykorzystamy? - Zapytała siadając do stołu - Smacznego - Dodała biorąc do ręki widelec - Jakie kroki? - Zapytała nie wiedząc o co mu chodzi. Obawiała się o pilota. Sprawdziła omni-klucz pod kątem wiadomości i połączeń od pilota. Jeśli coś mu się stało musiałaby szukać nowego i to w dodatku ze statkiem. Postanowiła jednak poczekać do jutra południa zgodnie z tym co mówił i póki co nie zaprzątała sobie tym głowy skupiając się na uroku chwili.
Offline
- Przede wszystkim na przygotowywaniu się. I co masz zamiar zrobić jako pierwsze zaraz po uzyskaniu niezbędnego zaplecza?
Napełnił sobie usta i patrzył na ciebie głęboko zamyślony.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Rozmowę z Arią na początek potem jeśli będzie miała jakieś zadania to je zrobić a jeśli nie to latać po galaktyce jak wcześniej zbierać i pomagać rannym... I też robić zwiady i podrzucać uzyskane z nich informacje za odpowiednią opłatą w jakiś sposób wojskowym, tutaj przydałby się łącznik, który mnie nie wyda... - Przynajmniej tak to sobie wyobrażała na bazie doświadczeń z latania jako szpital wcześniej, jak teraz miało to wyglądać to dopiero by wyszło - Gorzej jeśli już na samym początku wszystko trafi szlag bo nie mam pojęcia co zrobić wtedy a jedyne co mi przychodzi do głowy to umowa z przemytnikiem. Wszystko wyjdzie w praniu dlatego nie lubię planować i nie czuję się w tym mocna. Co jeszcze trzeba przygotować oprócz zaplecza i statku? - Zapytała bo wydawało jej się, że przede wszystkim o to właśnie chodzi.
Ostatnio edytowany przez Elana Tori (2016-02-05 18:16:32)
Offline
Kribb wzruszył ramionami.
- W taki sposób nie zarobimy ani grosza. A pierwsza wpadka zdarzy się już na samym początku. Nie jesteśmy komandosami, armia nie przyleci ocalić nam tyłków w razie kłopotów. Wręcz wykorzystaliby chwilowe zamieszanie na przegrupowanie własnych sił. Trzeba mieć dobry plan bo na tym to zalecimy do najbliższego Żniwiarza.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline