Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Robiłem. Niewiele to dało. Nowy dostanę po akcji.
Wziął twoją dłoń w swoją i mocno ją uściskał. Potem głośno westchnął.
- Cholerne maski... Mam ochotę Cię pocałować...
Przejechał palcami po twojej szybie. Po chwili jego dłoń przejechała po twoim boku i zatrzymała się na krągłym biodrze.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Nieco jej ulżyło słysząc iż partner otrzyma nowy kombinezon po rzekomej akcji. Przejechała wolną dłonią po masce mężczyzny bardzo powolnie zastanawiając się jednocześnie nad tym co raczył powiedzieć. Zrobiła głęboki oddech wystarczająco głęboki by jej klatka piersiowa powędrowała ku górze po tej czynności przystąpił do nawiązania dialogu.
- I tak czegoś się nabawimy przez nasz wcześniejszy bliższy kontakt, alergia albo jakaś wysypka. Mam nadzieję, że nie masz żadnych chorób wenerycznych...
Pierwsze zdanie wypowiedziała dosyć przeciętnym tonem natomiast przy pytaniu spoważniała.
- Ja jestem zdrowa...
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Nie mogę mieć... Już mówiłem...
Przejechał dłonią po twoim kapturze.
- Silna alergia, wysypka, dreszcze, wysoka gorączka, osłabienie... Może coś jeszcze, wszystko jest zależne.
Popatrzył na twoją klatkę dłuższą chwilę.
- Kiedy... Kiedy musimy iść...?
Wtulił się w ciebie tak głęboko jak mógł, jakby chciał się schować przed światem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Początkowo zrobiła facepalma w stylu quarianina.
- Miałam na myśli te genetyczne, nie chce jakiejś skazy w moim organizmie...
Zmieniła ton głosu na nieco lżejszy tak bardzo jak maska na to pozwalała.
- Chyba za bardzo Ci się to spodobało?
Zamyśliła się zezwalając na wtulenie partnerowi bez żadnego sprzeciwu.
- Nic nie trwa wiecznie.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Aha... No nie, raczej nie...
Odetchnął głośno.
- Że co mi się spodobało...?
Powiódł po tobie nieprzytomnym i rozmarzonym wzrokiem. Lekko Cię połaskotał przez kombinezon i wtulił się jeszcze bardziej.
- Wiesz... Jesteś moją pierwszą dziewczyną... I to jeszcze tak szybko... Chyba Cię kocham...
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Kiedy poczuła łaskotki nieco się zaśmiała, nieco cicho, nie lubowała się w śmiechu, a zwłaszcza w jego głośnym okazywaniu. Starała się zachowywać powagę mimo wszelakich czynników dążących do rozśmieszenia jej. Zamyślona słuchała tego co partner ma jej do powiedzenia gdy usłyszała, że ją kocha chciała się zaśmiać głośno, jednakże darowała sobie to, wiedziała iż czyjeś uczucia nie są zabawką raczącą rzucić w kąt po wykorzystaniu i znudzeniu. Ciężko dysząc wzruszyła ramionami kładąc swoje dłonie na głowie mężczyzny.
- To dość...
Przerwała szukając słów.
- Odważne z twojej strony, rozumiem, że to pierwszy i cóż spodobał ci się ale to brzmi trochę jakbyś był "ninfomanem", że tak to ujmę. Wierzysz miłość w od pierwszego...kontaktu?
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Raczej wejrzenia... Do niedawna nie.. Teraz już tak...
Próbował nadal Cię rozbawić i sam cicho zachichotał słysząc twój śmiech. Wtulił się próbując jakoś okazać rosnące ciepło. Po chwili zesztywniał cały i odsunął Cię od siebie na wyciągnięcie ramion.
- My... Chyba musimy iść... Misja... W końcu odzyskamy dom...
Ostatni raz przejechał dłońmi po całym twoim ciele.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Żyjmy zatem.
Rzuciła cicho wstając powoli z łóżka, przygotowała niezbędne i potrzebne jej rzeczy do prawidłowego przebiegu misji. W głowie miała niemały mętlik, rozkochała w sobie mężczyznę co ją ucieszyło ale tak szybkie wyznanie miłości nie dawało jej spokoju, teraz pora schować wszystko pod maskę i pogodzić służbę z życiem prywatnym na wszystko przyjdzie czas. Zabrała się do wyjścia rzucając jeszcze chwilę pszed ruszeniem z miejsca.
- Podrap mnie po plecach...
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Wstał i ustawił się za twoimi plecami. Jego dłonie wędrowały po twoich plecach lekko Cię drapiąc.
- Myślisz że przeżyjemy...?
Drugą dłoń położył na twoim biodrze i przyciągnął Cię do siebie. Przytulił się do ciebie od tyłu i ciężko odetchnął. Cały zadrżał.
- Nie chcę kończyć swego życia kiedy dopiero teraz je rozpocząłem...
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Śmiech na sali kiedy rozległo się odnośnie przeżycia, no może nie na sali tylko w głębi głębokości głębokiej duszyczki. Kobieta nie przywykła do głośnego śmiechu chociaż cała ta rozmowa z jej partnerem bywała czasami przekomiczna pod względem tego co on mówi. Czy zginą? Jak zginą to mówi się trudno, nie żyją dalej. Mimo wszystko, jak przystało, należy rzucić jakimś ckliwym tekstem dającym nadzieję, nieco podbudowującym na duchu, w końcu Eklar sprawiał wrażenie ździebko wrażliwej osoby a to był jego pierwszy związek co komplikowało sprawę. Do kobiety powoli docierało, że za szybko przystąpiła do bliższego kontaktu z jej partnerem, mogła poczekać na nieco stosowną okazję ale cóż, życie wymaga tego by płaciło się za swoje konsekwencje i ich czyny. Objęła szyję quarianina a potem zbliżyła swoją głowę do jego maski i oznajmiła.
- Przeżyjemy, a jak nie to mam nadzieję, że zginę przy boku tak szarmanckiego mężczyzny jak ty.
Ruszyła powoli do wyjścia wymachując przy chodzie prowokująco biodrami. Eklar jej się podobał, to fakt, był inni niż typowo pospolici mężczyźni na razie okręcie a Saria nie była jedną z tych kobiet raczących się ekscytować byle kim.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Poszedł za Tobą głośno oddychając i wlepiając wzrok w Twoje biodra. Po chwili Cię dogonił i wziął za rękę.
- Będą na nas czekać przy promach.
Poprowadził Cię w głąb okrętu dumny z twojego towarzystwa. Mocno ściskał twoją dłoń kiedy inni się za wami oglądali i od czasu do czasu chichotał.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Związek. Czy ta para była już w związku? Zapewne Elnar uważał, że tak i raczył się tym szczycić jak to wypadało na takiego który nigdy nie miał kobiety, a teraz musi się tym szczycić. Bycie z kimś nie jest po to by inni patrzyli z zazdrością, Solar mimo tego iż była zirytowana zachowaniem jej...Partnera? To przymrużyła oczy na to co wyczyniał, niech się nacieszy puki jeszcze ma okazję, może to ostatnie co da mu radość w tym życiu. Klepnęła mężczyznę w biodra podążając dalej, następnie zwróciła się do niego.
- Nie chodź tak jakbyś popuścił w spodnie.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Prychnął i Cię połaskotał.
- Chodźmy do naszych.
Poprowadził Cię bocznymi przejściami i mało uczęszczanymi skrótami. Wszedł do kilku korytarzy technicznych. Na miejscu byliście wcześniej niż pozostali, zaraz przed waszym promem.
- Widziałem, że nadal to pamiętam.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- A ja nie wiedziałam.
Odparła bez większego sensu czekając na resztę oddziału, która raczyłaby się zjawić na czas. Zawsze to jakaś alternatywa do spędzenia kilku sekund w czekaniu ale Solar nie lubowała się gdy ktoś się spóźniał.
- Nie lubię spóźnialskich...
Spojrzawszy na prom, czekała na resztę.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Jeszcze czas, nie spóźniają się.
Prom był stary, lekko uszkodzony i nosił ślady wielu walk oraz napraw. Nawet teraz robiono ostatnie poprawki przed wylotem. Oddział powoli się schodził w różnych nastrojach. Wszyscy tylko patrzyli na ciebie w milczeniu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Dobra...
Spojrzała na prom, który swoim aktualnym stanem technicznym nie był zbyt solidny i stabilny trzeba to przyznać. Pokręciła głowę patrząc na techników którzy odchodzą, po czym jako dowódca weszła na czele do owego środka transportu.
- Ruszać tyłki.
Wskazała dłonią na swoich podwładnych.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Powoli i niechętnie zaczęli wchodzić.
- Wszyscy zginiemy.
Pokiereszony medyk wszedł jako ostatni i wbił w ciebie wzrok czekając na przemowę dowódcy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Rozejrzała się dookoła, jej oddział nie był zbyt liczny. Wypada zrobić przemowę przed tym wszystkim.
- Nie robimy tego tylko dla swojego dobra, robimy to także dla naszych pokoleń i reszty galaktyki, jeśli nam się uda to wyjdziemy z cienia tych statków...
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Albo zginiemy na orbicie.
Przez tłum przebiegł szmer.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Śmierć to piękna rzecz jeśli masz za co ginąć, a jeszcze piękniejsze jest jeśli masz dla czego żyć.
Skończyła ckliwą mowę.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Ktoś prychnął, inna osoba zagwizdała. Reszta stała w milczeniu, niektórzy spuścili głowy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Pokiwała głową w milczeniu po czym czekała cicho aż prom ruszy, mogła dodać bardziej ckliwy tekst ale to by nic nie zmieniło, niech giną bez motywacji.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Prom wyleciał z doków, pilot włączył wirtualne okna. Cała orbita była zasłana resztami okrętów, wszędzie wrzała walka dwóch flot. Pojawiło się mnóstwo promów, tysiące.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Z nieco mniej widocznym zachwytem niż za pierwszym razem spoglądała na widoki bitw na zewnątrz. To było dosyć piękne, a jednocześnie straszne, że około połowa z tych promów nie dotrze w całości nawet na orbitę.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Eskadra zbiła się razem, gethy wypuściły własne myśliwce przechwytujące. Większość osób była spokojna i cicha, tylko nowy rekrut trząsł się cały.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Ponownie pokiwała głową niezrozumiałe, tak sobie ot bez większego i jawnego celu. Czekała na nieuniknione jakim było wylądowanie albo śmierć.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Rozpoczęła się walka na krótkim dystansie między organicznymi a syntetycznymi. Pierwsze promy zaczęły wybuchać.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
To było do przewidzenia, prędzej czy później ale najczęściej prędzej do tego dojdzie.
Czeka dalej spoglądając na swojego partnera.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Zajmował się sklejaniem swojego pancerza. Promy ciężko weszły w atmosferę, wokół pojawiły się płomienie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Czeka dalej gdyż nic innego jej nie pozostało.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Prom uderzył o ziemię, medyk wyleciał z fotela i uderzył o przeciwległą ścianę.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Bez większej sensacji wstaje z fotela, bierze swoje M-4 w dłonie i podchodzi do partnera by sprawdzić czy nic poważnego mu się nie stało.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Jęknął żałośnie i ciężko wstał, szyba maski mu pękła.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Cholera...
Była dosyć sparaliżowana i nie wiedziała co w takiej sytuacji ma zrobić, poniekąd takie wydarzenie mogło dotknąć każdego...
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Strzepał kurz ze swojego kombinezonu.
- Idziemy?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Jasne.
Stwierdziła nieco zakłopotana, po czym dobyła swojego M-4 i spróbowała wyjść z promu.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Drzwi się zablokowały.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podejmuje się próby odblokowania drzwi w jakikolwiek sposób.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Twardo siedziały na miejscu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Jako, że drzwi nie chciały ruszyć to nie pozostało jej nic innego jak znaleźć inne wyjście z promu. Szuka innego wyjścia bez zbędnej sensacji.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Prom posiadał jedynie boczne drzwi.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Szuka panelu sterowania, który umożliwi awaryjne otwarcie drzwi.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Konsole nie chciały się uruchomić.
- A może by to tak rozwalić?
Medyk kończył sklejanie maski.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Jasne, bo zniszczenie czegoś zawsze przynosi pozytywne efekty.
Oddaje serie w konsole statku.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Rykoszety przeszły przez cały prom, wszyscy padli na podłogę.
- Kurwa! Mówiłem o drzwiach!
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Uderzyła się dłonią o maskę i podeszła do drzwi, oddała w nie serię.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Przeszła na wylot.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Przeładowuje broń, strzela dalej.
Może granat...
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Medyk wstał, lekko Cię odetchnął i wykopał drzwi. Potem puścił Cię przodem i popatrzył wymownie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Machnęła dłonią starając się ukryć swoją drobną kompromitację po czym dodała chcąc uciszyć temat.
- Prędzej czy później bym na to wpadła...
Skończyła dialog wychodząc na zewnątrz.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline