Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Spojrzała na behemota, z przyzwyczajenia chciała sięgnąć po broń, jednak się powstrzymała. Choć było to dla niej dziwne zostać niezaatakowanym przez getha. Stała w milczeniu i spoglądała na maszynę.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Spojarzał w kierunku maszyny.
- O, to coś nowego. No chyba, że chcesz nas zabić czy coś.
Ostatnio edytowany przez gulasz88 (2016-01-27 21:25:24)
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
- Nie zamierzam tego robić. Chcemy wam zaproponować współpracę, Legion pokazał nam nową drogę.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Sądzę, że w aktualnej sytuacji dla dobra nas wszystkich... Odrzucenie pomocy i negatywne nastawienie nie pomoże nam w dalszym pokoju.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Pomożemy wam jak możemy. Chcemy żeby było jak wcześniej. Czego wam teraz potrzeba? Prowadzicie wojnę ze Starymi Maszynami?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Zgadłeś żelazny przyjacielu. Może i nie ja powinienem o tym decydować ale pomoc w wojnie z nimi byłaby z waszej strony wielce pożądana. Czyż nie, pani admirał?
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
Z ciężkim westchnieniem pokiwała głową.
- Teraz potrzebujemy wszystkich.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Może nie my o tym zadecydujemy tylko rada? W końcu jesteśmy tylko żołnierzami.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Machnęła ręką.
- O tym później, na razie musimy wrócić do floty.
Włączyła omni-klucz i chwilę w niego stukała.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Dobrze by było, chyba każdy z nas ma wystarczająco dużo wrażeń jak na dzisiejszy dzień.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Po długim oczekiwaniu podleciał po was prom i wyniósł do jednego z agrostatków.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Czekała cierpliwie aż dotrą na statek i prom się otworzy. Miała w myślach jedynie odpoczynek po tym całym syfie, który odszedł w niepamięć zastąpiony przez nowe problemy, będące jedynie starymi problemami w postaci Żniwiarzy.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
We trójkę wyszliście na pokładzie okrętu.
- Macie chwilę dla siebie ale potem będziecie nam potrzebni w głównej sali. Idę do lekarza...
I lekko zataczając się doszła do kliniki.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Co ja zrobię przez tą chwilkę?
Poczeła szukać wzrokiem swego mężczyzny.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Zajmował się rannymi z oddziałów naziemnych zaraz przy promach biegając od jednego do drugiego.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podeszła do niego aby mu przerwać.
- Twój dowódca, czyli ja - potrzebuje Cię w innym miejscu. Musisz opatrzeć moje rany...
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Spojrzał po tobie i potrząsnął dłońmi, krople krwi spadły na podłogę.
- Rany? Jakie rany? Dostało ci się na dole?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Dokładnie! Mam rany w bardzo czułym miejscu, musisz to obejrzeć z bliska i przy okazji wytrzeć w coś dłonie...
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Spojrzał na ciebie długo a potem powoli i niepewnie wytarł dłonie w jakąś szmatę.
- No dobra... To gdzie ten postrzał?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Oznajmiła speszona rozglądając się dookoła.
- Nie tutaj! Jest miejsce, gdzie nikt tego nie zobaczy? Wstydzę się publicznego oglądania moich ran w czułych miejscach.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Oj kobiety, kobiety... Przecież tu sami swoi.
Ale nie chcąc się kłócić zaprowadził Cię do małej klitki na boku. Zablokował jeszcze drzwi.
- To pokazuj, czekają na mnie tacy co właśnie zdychają.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Quarianka rozejrzała się dookoła po czym stwierdziwszy, że są sami podjęła odpowiednie środki i począwszy od przytaknięcia, zaczęła powoli zbliżać się do swego mężczyzny. Kiedy była wystarczająco blisko zawiesiła mu się na szyi i oznajmiła.
- Musisz mi wylizać tą ranę...
Przejechała dłonią po jego plecach.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Na chwilę zesztywniał.
- Ach... Taka rana...
Mocno cię przytulił ale odetchnął ciężko.
- No nie wiem, mam sporo roboty...
Mimo to jego dłonie już powoli wędrowały na zapinek i zamków od twojego kombinezonu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Burgh... Zawiodłem się na sobie. Mogłem być bardziej towarzyski.
Idzie do lekarza by opatrzeć ramię.
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
W klinice był cały tłum ciężko rannych i umierających. Nikt nawet nie zwrócił na ciebie uwagi kiedy garstka lekarzy pomagała zgrai żołnierzy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Nie wiem czego się spodziewałem.
Wypatruje najbliższego i najmniej zapracowanego medyka.
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
Jeden zajmował się drobnymi postrzałami i zmianą opatrunków.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Roboty? Zażegnaliśmy jedną z wojen... Należy nam się chwila przyjemności.
Powiedziawszy to otarła się swym biustem o tors mężczyzny i poczęła jeździć po jego plecach powolnie dłońmi schodząc swymi palcami do jego bioder. Kiedy zeszła wystarczająco nisko dała mu porządnego klapsa w tyłek.
- To jest rozkaz, jeśli go nie wykonasz spotka Cię kara.
Ścisnęła dłonią jego biodra przez kombinezon i otarła swoje piersi po całej jego klatce piersiowej.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Hej kolego, obejrzysz moją rękę zanim będzie potrzebna amputacja?
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
- Skoro to rozkaz...
Powoli rozpiął twój kombinezon i zsunął go z twoich barków. Zdjął wasze osłony na hełmach i pocałował cię namiętnie delikatnie masując po talii i biodrach. Podniósł się i posadził na małym stole tak, że byłaś na wysokości jego bioder.
- Jak ci już obetną to z nią do mnie przyjdź i wtedy zobaczę co mogę zrobić.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Dobra, wybacz ale jak wszyscy tutaj miałem kiepski dzień więc sprawdź mi tą rękę.
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
- Poczekaj cierpliwie na swoją kolej, mam tu jeszcze kilka osób.
Wskazał ci krzesło obok.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Powoli złapała mężczyznę za biodra i przyciągnęła do siebie po czym zaczęła szukać zapinek i zamków od jego kombinezonu aby zabawa przeszła na nowy etap. Jednocześnie jęknęła cicho spoglądając w jego oczy kiedy gładził ją po biodrach.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Uśmiechnął się lekko, nieco ci pomógł rozpinając boki a potem już całkowicie zsunął z ciebie kombinezon ochronny i położył na podłodze. Powoli wyśliznął się z twoich objęć i uklęknął.
- Oh, rzeczywiście... Duża rana... Trzeba się zając nią od razu...
I zaczął delikatnie pieścić cię językiem.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Siada na krześle.
Ciekawe kim jest tamta dziewczyna. Miałem cały lot promem by zapytać o imię i nie skorzystałem z okazji. Debil ze mnie.
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
Czas ci się strasznie dłużył przy sporej kolejce szczęśliwców bez poważnych ran. Z sali jednak dobiegały krzyki konających w męczarniach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Kobieta poczęła cicho pojękiwać, a następnie złapała mężczyznę za głowę i docisnęła ją bardziej do części ciała, którą aktualnie pieścił. Z czasem coraz to cichsze jęki zamieniały się w coś głośniejszego, jednak mimo swej głośności - nie były to krzyki, bowiem kobieta wiedziała, że za drzwiami kilka kroków w przód na pewno znajdują się inni...
Powoli oplotła swoje nogi wokół jego szyi tak, aby nie mógł się wydostać i nie przestawał jej pieścić.
Ostatnio edytowany przez Mari (2016-01-28 18:38:18)
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Lizał cię coraz szybciej a jego dłonie powędrowały na twój biust pieszcząc go delikatnie. Cicho wzdychał delektując się twoim smakiem nie mogąc doczekać się dalszych igraszek. Nie żałował śliny co jakiś czas całując cię po udach. Nieco podnosił się i opadał nosem drażniąc twoje podbrzusze.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Krzyki i jęki. Aż mi się przypomniała moja pielgrzymka!
Ostatnio edytowany przez gulasz88 (2016-01-28 19:37:38)
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
Kobieta osiągała kolejne stany coraz to cieńszego krzyku okazującego jej aktualny stan emocjonalny. Podniecenie było w jej przypadku niecodziennością, każdy liz mężczyzny wywoływał u niej to kolejną dawkę dopaminy w jej mózgu.
- Widzę, że masz usta pełne roboty kochanie...
Poczęła zmieniać swą pozycję obracając się tak, aby mężczyzna wciąż miał możliwość lizania jej, lecz, aby teraz kobieta mogła dobrać się do męskości partnera. Kiedy to jej się udało zaczęła ów męskość miętosić ustami i lizać, by po chwili wsadzić ją sobie całą do ust i wykonywać tak zwaną "górę i dół".
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Po jakimś czasie przyszedł do ciebie zmęczony i znudzony.
- A tobie co?
Lizał coraz szybciej pojękując cicho. Czułaś, że już nie wytrzymujesz i zaraz skończysz. Jednocześnie powoli się poruszał ocierając się o ciebie. Dłońmi masował Cię po udach i brzuchu, co jakiś czas pieścił twój biust. Mimo zmęczenia oraz już wyraźnych oznak infekcji coraz bardziej zatracał się w igraszkach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Nudzi się w życiu. Odłamek granatu poharatał mi ramię na początku szturmu, a że żaden medyk nie raczył przeżyć muszę tak z tym chodzić.
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
Bez słowa zrobił ci dwa zastrzyki i zaczął ci wyciągać odłamki. Znieczulenie zaczęło już działać i czułeś tylko nieprzyjemny uścisk i mrowienie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Opowiem panu suchara.
- Promem leci kroganin, batarianin i vorch. Kto prowadzi?
- C-Sec.
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
- Tak, super. Nie przemęczaj się to będzie dobrze. Za jakiś czas przyjdź na zmianę opatrunków. Następny!
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
W dzisiejszych czasach poczucie humoru zanika. To smutne.
Wychodzi z przychodni.
"Osioł! - Zawołał dyrektor - Czy nie przyszło ci do głowy, że embrion epsilona, jeśli ma epsilonową dziedziczność, musi mieć warunki epsilonowe?
Najwyraźniej nie przyszło mu to do głowy."
~Alduos Huxley
Offline
W okolicy nadal było pełno żołnierzy nie mających co ze sobą zrobić.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Kobieta zaczęła wykonywać coraz to szybsze ruchy jednocześnie łaskocząc mężczyznę po pośladkach i wydając coraz głośniejsze mlaskanie i jęczenie na jakie pozwalała jej robota w ustach. W pewnym momencie zaczynały odczuwać nieziemską rozkosz i wyjęła na chwilę męskość partnera ze swych ust aby jęknąć głośno z ekstazy. Po swoim jęku ponownie zaczęła tarmosić swymi ustami przyrodzenie partnera tym razem wykonując coraz to szybsze ruchy, chciała, aby wreszcie skończył i wystrzelił.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Doszedł w twoich ustach jednocześnie delektując się twoim smakiem. Chwilę odczekał a potem nie dając ci odpocząć przekręcił się i od razu w ciebie wszedł. Ruszał się bardzo szybko całując Cię namiętnie. Wsunął dłonie pod twoje plecy i Cię podniósł do siebie.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Połknęła to co mężczyzna zostawił po sobie w jej ustach po czym poczęła go namiętnie całować wbijając swoje palce w jego plecy i dysząc ze zmęczenia a także jęcząc z podniecenia, które jeszcze w niej zostało.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline