Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie mam - Odpowiedziała przestawiwszy pistolet na serie i jechała podobnie jak Kribb.
- Przyjezdni, jak widać pomagamy.
Powoli zaczęła się wycofywać póki jeszcze miała tarczę. Jak tylko się wycofali na bezpieczną odległość obróciła klucz na wewnętrzną stronę nadgarstka i przestawiła rękę na plecy obracając się wcześniej. Pociągnęła Kribba i ruszyła biegiem do hotelu.
Offline
Spojrzała na całą sytuację, której przystało dziać się dookoła. Zdecydowanie to nie był jej problem póki ogień nie dosięgał postury swojej toteż partnera. Saria uznała, że policja się wszystkim zajmie. Ruszyła prędko do hotelu.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Powinniśmy im pomóc! Z Cerberusem nie ma żartów, widziałaś ten sprzęt?
Biegł za tobą bez przerwy, zatrzymał się dopiero przy samych drzwiach pokoju i ciężko oparł o ścianę.
- Eh, za stary na to jestem...
Odkaszlnął kilka razy.
Sytuacją próbowało zająć się SOC, większość kul was omijało. Czasem jakiś zabłąkany pocisk odbił się od waszych tarcz. Eklar zostawał coraz bardziej w tyle, pod drzwi pokoju dotarłaś już sama.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Też tak uważam, póki co musimy wskoczyć w blachy i wziąć magazynki i wcale nie - Powiedziała otwierając drzwi do pokoju. Przyglądnęła mu się w typowy dla siebie sposób z włączonym już zboczeniem zawodowym po czym wciągnęła go do pokoju i zbadała. Niepokoił ją ten kaszel. Pobiegła po swoją torbę medyczną i po paru sekundach wróciła z nią.
- Co Ci jest? - Zapytała z troską bacznie się mu przyglądając.
Ostatnio edytowany przez Elana Tori (2016-02-18 13:48:38)
Offline
Wszystko wyglądało tak samo jak przy wyjściu. Jedynie sprzątaczka trochę ogarnęła pokój i zmieniła pościel. Kribb zaczął zakładać swój pancerz.
- Brak lewego płuca, nieważne.
Machnął ręką i sprawdził broń. Kucnął przy drzwiach i spojrzał na korytarz.
- Jeszcze jest spokój. Jak szybko tu wkroczą? Dwadzieścia minut, trzydzieści? SOC nie jest gotowe na takie walki.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Spojrzała nerwowo w tył wypatrując swego partnera.
- Eklar? - Spytała dość doraźnym głosem mając nadzieję, że partner odpowie po czym chwyciwszy twardo swoją broń cofnęła się na tyły aby sprawdzić, czy partner się wlecze, czy może coś mu się stało.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Poszła w jego ślady wskakując w swoje blachy.
- Zatem trzeba im pomóc - Powiedziała wkładając kolejny element pancerza. Gdy skończyła wzięła torbę lekarską, którą przerzuciła sobie przez ramię i wyjęła z niej pochłaniacze. Przeliczyła ile ich jest i podała mu połowę z nich. Wymieniła od razu pochłaniacz w pistolecie jeśli była taka potrzeba i resztę wrzuciła do torby. Następnie naprędce spakowała wszystkie ich rzeczy w torby podróżne chcąc być gotowa na wszelkie możliwości. Nie wiedziała skąd ale ponownie odezwał się jej głód adrenaliny. Przeklęła pod nosem, myślała, że po ostatnim pozbyła się tego nałogu jednak to był tylko chwilowy przesyt. Przypięła hełm do boku. Gdy oboje byli gotowi ruszyli z powrotem do walki.
Offline
Eklar już powoli dobiegał do głównego wejścia hotelu trzymając się za bok.
- Nienawidzę biegać...
Usiadł pod recepcją ciężko łapiąc oddech.
- Idź, w razie czego będę cie osłaniać.
Na każde z was przypadało pięć pochłaniaczy. Kribb cały czas pilnował drzwi rozglądając się po krótkim korytarzu. Jak tylko byłaś gotowa ruszył przodem i zniknął za zakrętem. Po chwili upadł tak, że górna połowa jego ciała była widoczna zza załomu i ktoś stał nad nim z włączonym omni-ostrzem, widać było jedynie rękę w białym pancerzu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Uruchomiła swój pancerz technologiczny oraz barierę i strzeliła serią w widoczny fragment osobnika stojącego nad jej ukochanym kryjąc się za rogiem. O nie, nie ma, kurwa mowy, dopiero Cię znalazłam... Na tą myśl poczuła ponowne uderzenie adrenaliny w żyłach.
Offline
Ktoś krzyknął postrzelony w ramię i cofnął się za winkiel. Kribb zdołał się odczołgać i wstać zaraz przy samym rogu. Wystawił samą lufę i pociągnął długą serią.
- Wybił mi zęba sukinkot...
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podbiegła do niego strzelając w to samo miejsce pojedynczymi pociskami osłaniając go.
- Nic Ci nie jest?
Rozglądnęła się po korytarzu czy nie ma jeszcze gdzieś wroga.
Offline
- Poza brakiem kolejnego zęba to nie. Musiał gdzieś uciec. Jak ja go tylko dorwę...
Ostrożnie wyjrzał za róg a potem wbiegł tam truchtem. Spojrzał na podłogę.
- Są plamy krwi...
Wlepił wzrok w podłogę i szedł po ich śladach.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Dobrze, dobrze - Powiedziała biegnąc za nim. Dobiegła do niego i szła jego tempem obok co jakiś czas sprawdzając tyły.
Offline
Dotarł do zamkniętych drzwi z zablokowaną konsolą. Kilka razy w nie kopnął ale nadal się trzymały.
- No bez jaj! Wyłaź tchórzu!
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podeszła do konsoli aktywując ostrze w kluczu. Przecięła ostrzem konsolę. Jeśli drzwi nadal trzymały to walnęła w nie silnym rzutem biotycznym wcześniej jednak odciągając Kribba z pola rzutu.
Offline
Ostrze przeszło przez wirtualną konsolę nie robiąc jej szkody. Rzut mocno wgiął drzwi lecz nadal trzymały si na zawiasach, jedynie z boków futryny pojawiły się minimalne szczeliny.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Poprawiła kolejnym silnym rzutem tym razem w zawiasy i zamek po czym spróbowała walnąć rzutem w konsole.
Offline
Drzwi się wyłamały a kiedy tylko opadły długa seria ze środka powędrowała w twoją stronę wyłączając barierę i pancerz technologiczny.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Odskoczyła w bok i włączyła tarczę w kluczu po czym przestawiła broń na serię, wychyliła ją i pociągnęła serią. Używając tarczy z klucza, skulona za nią, wzięła drzwi i zrobiła z nich zasłonę.
- Cały jesteś? - Zapytała Kribba kuląc się za drzwiami i trzymając je.
Offline
Nastąpiła cisza, nawet walki z ulicy wydawały się przytłumione. Ciężkie drzwi wyśliznęły ci się z rąk i upadły w wejściu.
- Otworów w ciele mam chyba tyle samo co zwykle.
Oparł się plecami o ścianę.
- Wrzuć tam jakąś osobliwość czy coś i sam go wezmę w swoje łapy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Idź i mnie zostaw? Co to za mówki?
Spytała samą siebie w duchu spoglądając na partnera, którego kondycja fizyczna mogła jedynie powalić na grunt, tak że nie wstaniesz.
- Bądź mężczyzną - Stwierdziła podnosząc lekko głos lecz nie krzycząc - Ruszaj się albo będę musiała sobie znaleźć nowego kochanka - Skierowała się do pokoju z bronią w gotowości.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Zaśmiała się słysząc to.
- Dobrze, że nic ci nie jest. No niestety nie dysponuję osobliwością ale może... - Odpaliła kriowybuch w osobnika w środku wychylając się tak żeby go widzieć po czym ponownie ustawiła przed sobą tarcze z klucza. Kopnęła drzwi by się podniosły i trzymała je ręką robiąc z nich osłonę przed ewentualnym kolejnym atakiem i zwróciła się z prośbą do Kribba.
- Swoją droga dobrze będzie go przesłuchać, zrób z nim co tylko chcesz, tylko go nie zabij, dobrze?
Offline
- A to sobie szukaj, mało płuc nie wyplułem...
Oparł się o kontuar i wziął na celownik drzwi. Sam hotel wydawał się pusty a większość drzwi otworzona na oścież, goście zabrali cały swój dobytek i uciekli w lepiej pilnowane rejony.
Kriowybuch uderzył o ścianę nie robiąc mu krzywdy.
- Nie obiecuję.
Wskoczył do środka, przekoziołkował i dopadł sofy. Chwilę odczekał a potem z włączonym omni-ostrzem pognał w kierunku żołnierza Cerberusa. Zza drzwi usłyszałaś jak się z nim szamota.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Wleciała do środka i podbiegła od tyłu do żołdaka Cerberusa i strzeliła mu w plecy pojedynczymi pociskami z przyłożenia na takiej wysokości by go mocno zranić ale nie zabić. Następnie ponownie z przyłożenia strzeliła Cerberusowcowi w rękę z aktywnym omni-ostrzem chcąc mu ją wyeliminować.
Offline
Wyłączone tarcze i nadwyrężony pancerz nie wytrzymały, żołnierz zmarł i padając przygniótł Kribba do podłogi.
- "Nie zabijaj go", tak?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- I tak zaczynasz być ciężarem! - Stwierdziła Saria całkowicie poirytowaya partnerem i weszła do pokoju licząc, że partner tego nie usłyszy. Następnie rozejrzała się po nim z bronią gotową do użytku.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Ups... Trzeba było go walnąć.... Trudno, jest ich tu pewnie całe mrowie - Skwitowała ciągnąc za nogi żołdaka Cerberusa ściągając go tym samym z Kribba. Przeszukała trupa przy okazji. Rozglądnęła się po pomieszczeniu i przeszukała je po czym wyjrzała za okno.
Offline
- Dzięki. Zapamiętam.
Kiwnął głową mocniej wspierając się o ladę. W pokoju było wszystko co zostawiliście wcześniej, nikt do niego nie wchodził. Nic nie wskazywało na to żeby ktoś tam się chował.
Wstał rozmasowując bolące ramię. Potem się przeciągnął i wyjrzał na korytarz. Żołnierz miał przy sobie jedynie Motykę i kilka pochłaniaczy, w pokoju leżały jedynie czyjeś rzeczy osobiste pozostawiony po panicznej ucieczce. Za oknem było widać ciężkie walki na wszystkich poziomach, mnóstwo promów i śmigłowców bojowych Cerberusa przejmowało panowanie w powietrzu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Cholera, szkoda, że nie umiem latać... - Powiedziała obracając się w jego kierunku. Wzięła pochłaniacze i Motykę sprawdzając stan jej pochłaniacza i podała je Kribbowi. Widząc, że rozmasowuje sobie ramię od razu je zbadała. Może i była przewrażliwiona ale był to skutek jej ostatnich przeżyć z oddziałem. Skradła mu całusa rozmasowując mu ramię.
-...chyba mam pomysł, na otwartym terenie we dwójkę wiele nie zdziałamy ale skoro oni weszli tutaj to znaczy, że pewnie zaczną albo już zaczęli się wdzierać do budynków. Możemy im pokrzyżować szyki zabijając ich w budynkach tym samym zmniejszając niejako ich liczebność. Co o tym myślisz?
Ostatnio edytowany przez Elana Tori (2016-02-18 19:40:38)
Offline
Odsunął się zasłaniając ramię.
- Jestem żołnierzem a nie lalką z porcelany, nic mi nie jest.
Wziął w dłonie karabin z pochłaniaczem zużytym do połowy i zawiesił sobie na plecach.
- Nawet jak wchodzą do budynków to na pewno nie pojedynczo jak ten.
Lekko kopnął trupa przez co włączyło się radio w jego omni-kluczu.
- Potwierdzam, zbliżamy się do Rady Cytadeli. Wszyscy członkowie zmierzają do promu ewakuacyjnego.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Pokręciła głową słysząc to, nie miała ochoty na dyskusje. Słysząc głos z klucza oraz to co mówił do niej turianin zamyśliła się na chwilę kopiąc ponownie trupa.
- No właśnie, co on tutaj robił sam...? I widziałam go chyba w Norze jak coś szeptał do klucza. Dziwne, że to było tuż przed wybuchem... Żesz kurwa mać! - Zaklęła zdając sobie sprawę, że straciła szanse na dowiedzenie się czegoś być może istotnego - Z tego co przed chwilą mówił głos w kluczu oni chcą się pozbyć Rady. Jak im przeszkodzić? Jedyne co mi przychodzi do głowy to dotarcie do Prezydium przed nimi.
Offline
Uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- No jasne! Że też wcześniej na to nie wpadłem! Przecież to jest przewrót, rozumiem?! Chcą rozwalić Radę żeby nie przeszkadzali im w działaniu. Tylko, że Rada ich nie zwalcza, robi to jedynie Przymierze. Czegoś tu nie rozumiem...
Podczas mówienia zrobił kilka kółek i zatrzymał się dopiero kiedy skończył mówić.
- Nie wiem. Aż tak dobrze nie znam Cytadeli, miejscowy wybrałby tunele Opiekunów. Nam zostają jedynie taksówki. Ale po co ich ratować?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podeszła do okna i schyliła nieco swą posturę przyglądając się temu co dzieje się na zewnątrz. Chciała mieć zarys szczegółowy sytuacji, a jeśli nie taki to chociaż ogólny, aby zdać sobie sprawę czy zostanie w hotelu to dobry pomysł.
Przyglądała się w zaciekawieniu zjawiskom na zewnątrz trzymając pod ramieniem swą broń.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
Wszędzie już panoszyły się pojazdy w barwach Cerberusa. SOC przegrywało na każdym kroku, coraz mniej funkcjonariuszy podejmowało walkę. Przelatujący wyjątkowo blisko śmigłowiec bojowy wpadł w zasięg twojego omni-klucza, odebrałaś serię zakłóceń i jakąś transmisję.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Cerberus? Chyba tylko oni są aż tak odważni, a równie szaleni, żeby atakować Cytadelę. Z resztą, wiedziałam, że SOC padnie w razie ataku. Co to ma być? Oddział komandosów powinien być gotowy na wszystko, a nie! Powinien być w ciągłej gotowości na niespodziewany atak. Komandos powinien mieć paranoję a oni to pewnie chlali po kątach.
Westchnęła cicho zaś otrzymawszy od wszechstronnego losu możliwość przechwycenia transmisji - zrobiła to.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Wiesz, że jeśli teraz zwiejemy mogę się pożegnać ze szkoleniem WiDMa na amen? Chociażby dlatego.
Mówiąc to wezwała przez omni-klucz taksówkę. Nie miała zamiaru rezygnować tak łatwo. To nie było w jej stylu. Sprawdziła pochłaniacz w Szarańczy i w razie potrzeby wymieniła go. Podbiegła do drzwi, rozglądnęła się po korytarzu i ruszyła ostrożnie w stronę wyjścia z hotelu trzymając tarczę z klucza przed sobą.
Offline
- Oddział Alfa, masz cel w zasięgu wzroku?
- Potwierdzam, Rada Cytadeli ucieka na promy. Nie mamy czystego strzału.
- Przyjąłem, trzymajcie się planów.
Transmisja się zaraz zerwała.
- Przynajmniej nie będziesz mieć nikogo nad głową. A jak pomożemy Cerberusowi to możesz dostać okręt, załogę i masę kredytów.
Żadne z wezwań nie reagowało. Kribb trzymał się za Tobą przez całą drogę.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Ktoś tu mówił, że nie ma ochoty wracać do bandytki. Zmieniłeś zdanie? Zresztą to rasiści. A co do niezależnego latania to sam mi to nie dawno pokazałeś, że jest to awykonalne bo najpierw trzeba się "wybić".
Gdy dobiegli do wejścia rozglądnęła się za najbliższym pojazdem szacując odległość do niego i patrząc czy nie ma czasem wrogów po drodze.
Offline
Szkoda tylko, że jestem sama a moja siła bojowa wynosi dwóch ludzi z czego jeden to ja a drugi to Eklarek.
Zamyśliła się przez chwilę zdając sobie sprawę z walki swego partnera.
Poprawka. Szkoda tylko, że moja siła bojowa wynosi dwóch ludzi z czego półtorej to ja a połówka to Eklarek.
Wstała od okna z bronią pod pachą i udała się do swego partnera.
- Nie zgadniesz co ci powiem - Wzięła głęboki oddech - Jestem w ciąży i chcą rozwalić Radę Cytadeli.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Dostaniemy nagrodę i zrobimy po swojemu. Wybierzemy sobie coś ładnego i do boju.
Najbliższy postój taksówek znajdował się około pięćdziesiąt metrów od hotelu. Okolica była czysta po ostatniej walce.
- Rada Cytadeli? Po ich zabiciu większość rynków upadnie, po co im to? Nieee, to bez sensu...
Zamyślił się przez chwilę. Potem spojrzał na ciebie szeroko otwartymi oczami i zakrztusił się śliną.
- Że co?! Od kiedy?!
Złapał Cię za ramiona i spojrzał ci głęboko w oczy.
- O nie, koniec tego. Żadnych bohaterskich wyczynów. Uciekamy ze stacji.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Szkoda tylko, że to nie jest takie proste jak się wydaje na pierwszy rzut oka, nie chcę wywoływać wilka z lasu ale jak na mój nos jest za spokojnie, pewnie zaraz coś pierdolnie - Odpowiedziała biegnąc do taksówki. Otworzyła drzwi taksówki i wskoczyła do niej po czym zaczęła obczajać jak to się uruchamia.
Offline
Zaczęła się śmiać chrapliwie spoglądając w oczy partnera.
- W ciąży? Uważaj bo zajdę. Chciałam Ci humor poprawić żartem, a ty już - rzucaj to, bo chcę mieć potomka! Nieeee! Koniec z walką - Podniosła lekko swój ton głosu - A teraz się zbieramy uratować wszechświat bohaterze Wędrownej Floty - Wzięła swoją broń i sprawdziła czy na zewnątrz jest czysto spoglądając przez okno.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Cóż to za brzydkie słowa młoda damo?
Automatyczny pilot nakazywał jedynie wybrać cel podany na liście obok obejmujący większość zakątków stacji.
Eklar odetchnął z ulgą.
- No to mnie nastraszyłaś...
Jednocześnie uruchomił swój omni-klucz i przeskanował Cię.
- Oho... Chyba jednak żart ci się nie udał...
W okolicy nie było widać niczego poza kilkoma trupami cywilów.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- A tak jakoś mi się wymsknęły, a cio, masz na nie uczulenie? - Powiedziała ustawiając cel sektor Prezydium, konkretnie ambasady. Przeklinanie było z kolei obok paru innych rzeczy. jak noszenie ze sobą broni. nawykiem z wojska. Zamknęła drzwi i wcisnęła "start". Po czym wykorzystując "lot" do Prezydium przyciągnęła go do siebie i pocałowała długo i czule.
Offline
Usłyszawszy słowa partnera ponownie się zaśmiała chrapliwie lecz tym razem ciszej niżeli wcześniej.
- Dobra Eklarku - Skończyła śmiech dodając półszeptem - Katar zaraz nie świadczy o ciąży a podwyższone hormony każdy może mieć - Zachichotała ostatni raz i spojrzała w swój omni-klucz po czym wysłała wiadomość do asari, którą niedawno poznała.
"Skoro masz w planach zostać Widmem, to sądzę, że warto, abyś wiedziała o tym iż Cerberus planuje zamach na Radę Cytadeli."
- Idziemy czy co? - Zwróciła się do partnera.
"Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść — i zginął ślad — i powieść o nich już skończona!"
Offline
- Tak słodkich usteczkach nie powinno być takich słów.
Zasiadł obok ciebie. W locie otrzymałaś jakąś wiadomość na omni-klucz. Obejmując cię odwzajemnij pocałunek cicho przy tym wzdychając.
- Sama zobacz.
Podstawił ci omni-klucz prawie pod nos. Wyniki wskazywały ciążę.
- Musiałbym jeszcze zrobić USG ale jak będziesz się ciągle ruszać to nic nie złapię.
Poprawił kombinezon w kilku miejscach i poszedł przodem.
- Trzymaj się z tyłu, czas żebym wreszcie zabawił się w Kal'Reegara.
Zatrzymał się przy sofie zaraz za drzwiami głównymi hotelu i objął wzrokiem pusty plac.
- Czemu w ogóle ratujemy Radę? Przecież nic dla nas nie zrobili, Wędrowna Flota częściej była dla nich problemem, o którym woleli zapomnieć. Żadnej pomocy z ich strony! Nigdy!
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Przytuliła się do niego i cmoknęła go w policzek.
- Postaram się ich nie używać, a tak z ciekawości w jaki sposób byśmy latali niezależnie?
Sprawdziła wiadomość na kluczu i odpisała "Domyśliłam się, jestem w drodze do Prezydium, dołączasz do mnie w ratowaniu Rady?".
Offline
- Zależy, o której ze stron mówisz.
Obejrzał dokładnie nową broń i przygotował się do lądowania. Zaraz po tym jak taksówka dotknęła podestu to wyskoczył z niej i przywarł plecami do rzędu krzeseł. Machnął na ciebie żebyś została na miejscu i podała mu najbliższe cele. Kilku Szturmowców Cerberusa przechadzało się po ambasadach, dwaj Centurioni stali na uboczu i o czymś rozmawiali.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- O Radzie - mówiąc to ponownie odpaliła kriowybuch w kluczu i wycelowała go w jednego z Centurionów.
Offline
Zmroziło go i upadł w skale lodu na podłogę. Wróg momentalnie odpowiedział ogniem a kula wbiła ci się w ramię. Kribb wstał i starał się zdejmować cele pojedynczymi pociskami lecz nacisk był zbyt duży i co chwilę musiał się chować na czas regeneracji tarcz.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline