Oto Mass Effect 3 PBF!
Żniwiarze już zaczęli zbierać pierwsze rasy. Pokonać ich będzie można jedynie działając razem. Waśnie, spory i wrogość tylko ułatwią im pracę. Zostań N7, Widmem lub zwykłym bandziorem czy najemnikiem.
Nie jesteś zalogowany na forum.
- To i to, nic nie wiadomo jak będzie wyglądać podróż.
Szybko nadeszła odpowiedź zwrotna "Nie znajdziesz, to zaułek. Spotkajmy się na podeście handlowym w Nos Astra.".
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Rozumiem - Odparła i udała się na pokład. Wyjęła z torby Szarańczę i przyczepiła ją sobie do paska na plecach. Zarzuciła torbę i ruszyła za resztą ochrony odpisując Kribbowi "Chciałam Ci zrobić niespodziankę, za duże ryzyko, nie zdążyłam zmienić wyglądu, może wyjdziesz po mnie?".
Offline
Jako ostatni wszedł facet, z którym rozmawiałaś wcześniej. Od razu zaczął wydawać rozkazy swoim ludziom co raz pocierając czoło. Kribb odpisał prawie od razu "Jasne, podasz mi numer doku i od razu się pojawię.".
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Nie odpisała tylko od razu poszła wykonywać rozkazy.
Offline
- Ej, ty! A ty coś za jedna?
Wskazał na ciebie krzywiąc się od krzyku.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Zostałam właśnie przyjęta -Odpowiedziała podchodząc do mężczyzny zdezorientowana.
Offline
- Czas rzucić tą robotę... Znajdź sobie miejsce, właśnie podchodzimy do przekaźnika.
Statkiem szepnęło wychodząc z pola grawitacyjnego Cytadeli.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Szybko znalazła sobie miejsce. Poczuła szarpnięcie i mocno się zaparła nogami.
Offline
W jednej chwili wykonano skok.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Steve zadokował z niemałym trudem kiedy to prom niemalże odmówił posłuszeństwa w polu grawitacyjnym stacji.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zatem będę musiała szukać na miejscu.
Policzyła szybko ile potrzebuje na pokój na tydzień. Póki co zamówiła jedynie minimalną dla ich dwójki ilość pochłaniaczy ciepła i medykamentów nie wiedząc jak się sytuacja rozwinie. Zaniepokoiło ją to niemalże odmówienie posłuszeństwa przez prom.
- Dolecisz tym na Omegę? - Zapytała pilota zbierając swoje rzeczy po czym się z nim pożegnała.
- Do zobaczyska, uważaj na siebie.
Po opuszczeniu statku przeszli z Kribbem przez tunel i udali się do zarezerwowanego pokoju. Tam zostawiła rzeczy i poszła odebrać zamówione pochłaniacze i medykamenty. Wróciła z nimi do pokoju i przepakowała torbę. Gdy skończyła podeszła do Kribba i zarzuciła mu ręce na szyje i pocałowała.
Offline
- Jakoś mi się uda, w końcu rozmawiasz z najlepszym pilotem w Układach Terminusa.
Kiwnął ci na pożegnanie i prawie od razu wyleciał z doków.
Za odpowiedni sprzęt zapłaciłaś dwieście kredytów oraz kolejne sto za cały tydzień.
Kribb przytulił cię mocno i westchnął ciężko.
- Muszę odpocząć... Co planujesz?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Zgłosić się jutro rano do ambasady a teraz... Mamy czas dla siebie - Powiedziała tuląc się do niego i pocałowała go.
- A co jeśli nie uda mi się zostać WiDMem? Co wtedy? - Lubiła brać pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze by być gotowa na każdą ewentualność. Przyzwyczajenie z czasów zadawania się z niegrzecznymi chłopcami. Jeśli nie uda jej się zostać WiDMem będą mieli, patrząc na jego niechęć do wracania do gangsterki, tylko jedną opcję - ukrycie się gdzieś w galaktyce. Problem tylko w tym, że ona długo nie wytrzyma nic nie robiąc z jej nałogiem adrenaliny. Choć po ostatnich wydarzeniach powoli zaczynała mieć przesyt co dobrze wróżyło.
Offline
- Ano mamy... Coś zaplanowałaś?
Lekko odwzajemnił pocałunek.
- Wtedy zajmiemy się czymś innym. Na Cytadeli raczej mnie nie zabiją, kilka moich kontaktów nadal może załatwić nam jakiś sprzęt.
Oparł głowę na twoim ramieniu i przymknął oczy.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Nie, nie umiem planować - Powiedziała głaszcząc go po grzebieni i tuląc. Zaczynała być śpiąca lekko.
- Śpiący? Czym? Raczej?
Offline
Poklepał cię lekko po plecach.
- Położymy się? Lot był długi i nieco nerwowy...
Pociągnął cię za rękę do łóżka.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Podeszli i położyli się na łóżku układając się w taki sposób by spleść swoje ciała w jedno.
Przytuliła się do niego i objęła go.
- Kocham Cię... - Wyszeptała ledwo słyszalnie lekko przymykając oczy.
Offline
Mocno cię obejmował i zamruczał cicho.
- Ja... Ciebie...
Po chwili usłyszałaś westchnięcie i miarowy oddech. Usnął prawie od razu.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zasnęła zaraz po nim tuląc się do niego.
Offline
Z samego rana Kribb obudził cię delikatnym pocałunkiem, przejechał dłonią po twoim policzku.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Odpowiedziała na pocałunek powoli otwierając oczy i mocno go obejmując. Przyciągnęła go do siebie jeszcze bardziej o ile było to możliwe i przytuliła się.
- Dzień dobry, kocham Cie - Szepnęła i ponownie go pocałowała.
Offline
- Ja ciebie też ty moja wariatko...
Lekko palcami jeździł po twojej szyi.
- To prysznic, śniadanie i podbicie świata?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Tak... - Odpowiedziała nadal go mocno obejmując i całując po szyi. Zanim pójdzie do ambasady chciała aby nacieszyli się sobą.
Offline
- To na co masz ochotę?
Pocałował cię namiętnie i obejmując cię przekręcił się tak żeby on był na górze.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zamiast odpowiedzi zaczęła go namiętnie całować i pieścić jednocześnie poddając się mu. Zatracili się w sobie nawzajem a w pokoju zrobiło się niebiesko od jej biotyki, której aurę przeniosła na niego, i głośno od ich krzyków. Objęła go mocno w taki sposób by nie pozwolić mu z siebie wyjść gdyż bardo lubiła jak w niej był. Pocałowała go namiętnie. Cieszyła się chwilą.
Offline
Poruszając się szybko i lekko drapiąc cię po szyi i ramionach oddawał ci się. Zaczął cię rozbierać chcąc cię jeszcze bardziej nakręcić. Jak tylko pozbył się twojej góry zaczął językiem pieścić twój biust. Potem wsunął dłonie pod twoje plecy żeby mocniej cię do siebie docisnąć i przyśpieszył jeszcze bardziej.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Szybko pozbyła się zarówno swoich ciuchów jak i jego. Całując go oplotła go mocno nogami i uniosła biodra do niego. Świeciła się od biotyki jak rozżarzona żarówka pieszcząc go za jej pomocą. Mocno go objęła wzdłuż barków przywierając do niego całym ciałem i całując go po szyi krzycząc przy tym.
Offline
Coraz szybciej i mocniej się ruszając wzdychał głośno chcąc jak najszybciej dojść. Jego język wędrował prawie po całym twoim ciele, tam gdzie tylko mógł dosięgnąć jednocześnie z ciebie nie wychodząc. Dłońmi jeździł po twoim biuście.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
(Po)Całowała go namiętnie wsuwając daleko język w jego usta pieszcząc przy tym na dwojaki sposób błądząc dłońmi po jego ciele i wysyłając impulsy biotyczne przy pieszczotach by je wzmocnić.
Offline
Po jeszcze kilku mocnych ruchach skończył opadając na ciebie ciężko nie przestając całować. Długo zamruczał wtapiając się w twoje ramiona i delektując się uderzeniami biotycznymi.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zamigotała biotyką przywierając do niego i blokując go gdyby chciał z niej wyjść. Wbiła wzrok w jego zielone oczy i cieszyła się chwilą.
- Kocham Cię...
Offline
Nachylił się nisko do ciebie i nawet starał się nie mrugać. Wpatrywał się ciągle w twoje oczy.
- Ja ciebie też...
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Czas na chwilę przestał dla nich istnieć jakby ktoś włączył pauzę specjalnie dla nich. Chciałoby się powiedzieć trwaj piękna chwilo, trwaj. Leżeli tak spleceni ciesząc się bliskością swoich ciał.
Offline
Odetchnął głęboko i trochę pokręcił głową na twoim barku. Potem już kompletnie się nie ruszał wsłuchując się jedynie w twój oddech.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Objęła go i głaskała po grzebieniu. Pocałowała go w czoło.
- Jak się czujesz? - Zapytała z troską, wspominając przyczynę, przez którą wybiegł z mieszkania, i po której wszystko potoczyło się niemal błyskawicznie. Dzięki niemu nie myślała o tragedii jej oddziału i problemach z tym związanych skupiając się na nim. Jej nałóg adrenaliny powoli ją zaczynał opuszczać. Nie wiedziała do końca czy jest to zasługa tragedii jaką przeżyła i toczącej się wojny czy leżącego koło niej mężczyzny. Wiedziała jednak, że już nie wyobrażała sobie życia bez niego. To on trzymał ją "na powierzchni" nie pozwalając się całkowicie załamać.
- Głodny? Jakie masz plany na dzisiaj?
Offline
Przeciągnął się z zadowoleniem.
- Ogólnie dobrze. I lepiej chyba być nie może...
Skradł ci całusa.
- W sumie jestem głodny. Co jemy? I jakoś nie mam planów. Trochę się pokręcę po okolicy i zorientuję w nastrojach. W końcu mega wielka inwazja i tak dalej...
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Uważaj na siebie, dobrze? - Powiedziała i pocałowała go obracając ich w taki sposób żeby to on był na dole.
- A na co masz ochotę? - Zapytała i jak zaczęli rozmawiać o jedzeniu zrobiła się głodna. Przeciągnęła się i zerknęła na klucz.
Offline
- Zawsze uważam...
W zamyśleniu przejechał dłońmi po twoich bokach.
- Jakaś ryba czy coś. Możesz sama zdecydować.
W standardowym czasie Cytadeli było coś około dziewiątej rano.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Obiecujesz, że będziesz na siebie uważał? - Zapytała przyciągając go do siebie w taki sposób, że oboje siedzieli i się obejmowali - lotos.
- Chyba będę musiała się zbierać powoli... - Powiedziała wzdychając ale zamiast wstać objęła go i pocałowała.
Offline
Odwzajemnił pocałunek gładząc cię po plecach.
- Obiecuję. A co, nawet nie zdążysz ze mną zjeść? Aż tak ci pilno to zgrywania bohatera?
Lekko pociągnął cię za nos.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- Zdążę, przecież nie powiedziałam, że lecę na zbity pysk do ambasady zgrywać bohatera o ile w ogóle mnie tam zechcą... Tylko, że pasowałoby wstać a wcale mi się nie chce - Powiedziała nadal go obejmując. Zaczynała mieć wątpliwości co do tego całego pomysłu z WiDMem ale było już za późno żeby się wycofać. W końcu jednak jej żołądek nie dał za wygraną przypominając jej o sobie po raz kolejny.
Wstała i pociągnęła go za sobą do łazienki gdzie wzięli prysznic bawiąc się przy nim jak dzieci. Wróciwszy ubrali się i poszli gdzieś do niedrogiej knajpki zjeść śniadanie.
Offline
Usiadł przy stoliku i przeglądnął menu w podanym mu datapadzie.
- Już wiesz co będziesz jeść?
W zamyśleniu przeglądał spis potraw.
- Że taż mają takie rzeczy w Okręgach podczas wojny...
Nieco ze zdziwieniem przeglądał kolejne skrócone opisy potraw.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Usiadła przy stoliku naprzeciw niego podrapała się po głowie i odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Mają tu jakieś sałatki? - Nie wiedziała czy coś innego w siebie wciśnie.
Offline
- Sałatka to coś czym żywi się moje jedzenie.
Uśmiechnął się pod nosem a potem przesunął palcem po wyświetlaczu.
- Całe mnóstwo, o większości nawet nie słyszałem. Jesteś pewna, że tylko to?
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Zaśmiała się i powiedziała pół żartem pół serio
- Muszę w końcu dbać o figurę, no to pierwszą lepszą bez papryki - Dodała po chwili namysłu - Może jak są to jajka na pół miękko
Chociaż tak naprawdę na śniadanie zazwyczaj jadła albo jajka w różnej odsłonie albo owsiankę/mleko-jogurt z płatkami owsianymi, ale jakoś nie miała tym razem na nie ochoty, poza tym też nie wiedziała jak jej żołądek zareaguje po ostatnich ekscesach. Sałatka wydawała jej się bezpieczną opcją.
Offline
Przywołał kelnera, zamówił ci co chciałaś i sam wziął sobie rybę, o której wcześniej mówił. Jedzenie podano dość szybko a Kribb szturchnął potrawę widelcem.
- Niby jakaś speluna a jednak mają żarcie dla dekstro. Poza tym ja wiem czy musisz dbać o figurę... Zawsze więcej ciałka do kochania.
Puścił ci oczko.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
Obrała jajko do połowy i zaczęła je jeść łyżeczką. Oblizała łyżeczkę i uśmiechnęła się słysząc to. I tak wiedziała swoje. Jedząc zaczęła się z nim przekamarzać i spytała.
- Wolisz szczupłe dziewczyny - Tu wskazała na swoją talię - Czy takie, które lepiej toczyć niż prowadzić?
Offline
Zabrał się za swoje danie. Szybko sobie poradził z połową ryby raczej średniego rozmiaru.
- To jeszcze zależy od spraw łóżkowych.
Posłał ci całusa.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline
- A na której z tych dwóch szybciej zawiesisz oko? - Przekamarzała się dalej wcinając sałatkę i posyłając mu całusa.
Ostatnio edytowany przez Elana Tori (2016-02-12 21:57:24)
Offline
- Na tobie.
Korzystając z tego, że przełknęłaś pocałował Cię lekko.
"I stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." - Robert Oppenheimer
Offline